Jump to content

Adrian

Administrators
  • Content Count

    3842
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    220

Adrian last won the day on May 20 2021

Adrian had the most liked content!

Community Reputation

3317 Excellent

7 Followers

About Adrian

  • Rank
    Mad Hatter
  • Birthday 01/13/1993

Personal Information

  • Imię
    Adrian
  • Płeć
    male
  • Skąd
    Poznań
  • Filozofia życiowa
    Żadna sprawa nie jest przegrana, dopóki choć jeden szaleniec o nią walczy. Tylko wariaci są coś warci.

Top 5

  • #1 muzyka_album_tytul
    Oceanborn
  • #1 muzyka_album_autor
    Nightwish
  • #2 muzyka_album_tytul
    Design Your Universe
  • #2 muzyka_album_autor
    Epica
  • #3 muzyka_album_tytul
    Imaginaerum
  • #3 muzyka_album_autor
    Nightwish
  • #4 muzyka_album_tytul
    The Quantum Enigma
  • #4 muzyka_album_autor
    Epica
  • #1 muzyka_piosenka_tytul
    Ghost Love Score
  • #1 muzyka_piosenka_autor
    Nightwish
  • #2 muzyka_piosenka_tytul
    Kingdom of Heaven
  • #2 muzyka_piosenka_autor
    Epica
  • #3 muzyka_piosenka_tytul
    Epitafium dla Sergiusza Jesienina
  • #3 muzyka_piosenka_autor
    Przemysław Gintrowski
  • #4 muzyka_piosenka_tytul
    Sonne
  • #4 muzyka_piosenka_autor
    Rammstein
  • #5 muzyka_piosenka_tytul
    Oasis
  • #5 muzyka_piosenka_autor
    Tarja
  • #1 film_tytul
    Piraci z Karaibów
  • #2 film_tytul
    Gran Torino
  • #3 film_tytul
    Harry Potter
  • #4 film_tytul
    Alicja w Krainie Czarów
  • #5 film_tytul
    Imaginaerum
  • kontakt_facebook
    adrianolebinskiart
  • kontakt_lastm
    sleepwaiker
  • kontakt_youtube
    mroleba

Recent Profile Visitors

4363 profile views
  1. Wywiad z Tuomasem dla Metal Chest of Wonders „Żadnych mediów społecznościowych dla mnie, żadnych kontraktów, żadnych numerów. Tylko muzyka; to jedyny sposób, bym zachował zdrowe zmysły.” - Tuomas Holopainen. Po dosyć krótkim koncercie w Nîmes i po dwukrotnym przekładnaniu europejskiej trasy, Nightwish wreszcie powrócił. I to na dobre! Mieliśmy okazję przedyskutować wszystko z Tuomasem podczas krótkiego wywiadu, przed jego spotkaniem z Cédrikiem Villanim, francuskim matematykiem, który miał przeprowadzić z nim wywiad dla Le Parisien. Po nim zaś odbyć miał się szalenie kuszący wyprzedany występ w Accor Arena. Wywiad przeprowadzony przez Guillaume, Nicolasa i Sabrinę w Paryżu, 30 listopada 2022 roku i przetranskrybowany przez Sabrinę. Sabrina: Ostatni raz, gdy się spotkaliśmy był luty 2020 roku i rozmawialiśmy o tym, jak zwariowane było to, że musieliście odwołać koncerty w Chinach i mieliśmy nadzieję, że cały ten Covid niebawem się skończy. Wiele się od tego czasu wydarzyło. Co tam? Tuomas: Na początku, gdy lockdown się zaczął, czułem grzeszną przyjemność z pozostania w nomu i nic nierobienia. Ale po kilku tygodniach, zrobiło się naprawdę nudno. Wtedy zacząłem się zastanawiać, czym mogę wypełnić sobie czas. I zdecydowałem, że zajmę się nowym albumem Auri. Potem, ja i Kai, zdecydowaliśmy, że nagramy nowy album Darkwoods my Bethroted. Następnie napisałem cały nowy album Nightwisha. Te trzy projekty właściwie wypełniły mój covidowy czas. Więc chociaż zrobiłem coś konstruktywnego. Ale to był naprawdę trudny czas dla całej branży i nadal jest. Nie wiem, jak to wszystko wróci do normy po tym szaleństwie. A jednak wróciliśmy, po trzykrotnym przesunięciu naszej trasy. W końcu wróciliśmy i z lepszą frekwencją niż kiedykolwiek mieliśmy na tych koncertach. Więc to cudownie. Zgaduję, że ludzie znów zatęsknili za muzyką na żywo. Nicolas: Human :II: Nature. był najbardziej skupionym na zespole albumem od Century Child. Czy chcesz kontynuować pracę w tym kierunku na następnym albumie, czy planujesz użycie wielkiej orkiestry, jak zawsze od czasów Once? Tuomas: To się jeszcze okaże. Mam dwanaście gotowych piosenek. Orkiestra i chóry tam będą, te same, których używaliśmy na wcześniejszych albumach – The London Orchestra. Wszyscy muzycy zostali wynajęci. Studio zostało zarezerwowane na następne lato i jesień. Ale trudno jest powiedzieć już coś konkretnego o kierunku muzycznym. Mamy tylko demówki. Osobiście, czuję, że to będzie kontynuacja Human :II: Nature. i Endless Forms Most Beautiful, więc to część trylogii w pewnym sensie. Słuchaliśmy piosenek z całym zespołem w pokojach hotelowych, ja śpiewałem teksty, żeby mieli wyobrażenie o strukturze piosenek. I wszyscy szczerze wydawali się być super podekscytowani tematami i piosenkami, więc olbrzymi kamień spadł mi z serca. Sabrina: Z części Nature albumu Human :II: Nature na żywo gracie tylko „Ad Astra” z oczywistych powodów. Czy myślałeś o tym, jak poszczególne utwory mogłyby być grane na żywo w innym kontekście? Może jako soundtrack do dokumentu przyrodniczego, skoro „Ad Astra” został już użyty w filmiku World Land Trust, a może myślałeś o ich użyciu na wyjątkowym plenerowym koncercie? Tuomas: Pomysłem byłoby, żeby orkiestra to zagrała. Zespół nie byłby potrzebny, bo właściwie nic tam nie robi, poza samym końcem i początkiem. Ale, gdyby była orkiestra, która chciałaby to wykonać takim, jakim jest, byłbym bardzo za. Byłbym tam w pierwszym rzędzie, by tego posłuchać. Ale teraz nie mamy w planach niczego podobnego. Guillaume: Skąd wziął się pomysł, by kończyć koncerty utworem „Ad Astra”? Czy było to coś oczywistego od momentu wydania albumu? Tuomas: Kiedy zaczęliśmy składać do kupy setlistę, miałem myśl, by użyć „Ad Astra” jako outro, ale Troy powiedział: „Czekaj. A, co, gdyby zaśpiewała to na żywo, a my stalibyśmy obok, w rzędzie?” I wtedy sprawdziliśmy to na próbie i to było takie: „Łał, i to jest dopiero zakończenie!” Nicolas: I też zaczynacie koncerty od „Music” jako intro. Może dlatego, że wersy są zbyt trudne dla Floor do zaśpiewania na żywo, jak czytaliśmy w jednym z wcześniejszych wywiadów? Tuomas: Myślę, że dałaby sobie radę, ale to po prostu to nie działa jako otwarcie setlisty. Może, w którymś momencie, zaczniemy grać cały ten utwór na koncertach. Ale teraz działa dobrze jako intro i wtedy wchodzi „Noise”. Ale Floor potrafi zaśpiewać „Shoemaker” na żywo, a to jest prawdopodobnie najtrudniejszy kawałek do zaśpiewania, jaki kiedykolwiek napisałem [śmiech], więc to nie tak, że by tego [„Music” – przyp. Tłum.] nie zaśpiewała. Powody są artystyczne. Nicolas: Nie masz dosyć grania pewnych piosenek na scenie, nawet jeżeli są to ulubione utwory fanów? Wspomniałeś o piosenkach „Wishmaster” i „Over the Hills and Far Away” kilka lat temu… Tuomas: Szczerze, nie. Nawet „Nemo” i „I Want My Teats Back”, które gramy chyba przez wieki, wciąż dają mi kopa. Kiedy czujemy, że tracimy pasję dla piosenki, rezygnujemy z niej. Ale ten moment jeszcze nie nadszedł. Nicolas: Czy są utwory, które chciałbyś zagrać, nawet, jeżeli publika nie zna ich aż tak dobrze? Które? Tuomas: Tak, chciałbym zagrać „Procession”. To jedna z moich ulubionych piosenek z nowego albumu. Ale, z jakiegoś powodu, ją odstawiliśmy. Nawet jej nie ćwiczyliśmy. Jednak chciałbym ją zagrać na jakimś etapie. To naprawdę niedoceniony utwór. Wszyscy go lubimy w zespole. Guillaume: Niektóre zespoły, jak Ayreon, Dream Theater czy Metllica, grały całe albumu, często jako specjalne wydarzenia lub mini trasy. Czy to jest coś, co chciałbyś kiedyś zrobić? Który album by to był? Tuomas: Osobiście, nie lubię idei grania całego albumu, który dopiero co został wydany jako koncert. To po prostu artystycznie nie działa. Ale pojmuję ideę świętowania rocznicy Master of Puppets czy The Black Album i grania go wtedy w pełni. To inna dynamika. Guillaume: Czy myślisz, że to mogłoby działać z albumem koncepcyjnym, jak Imaginaerum? Tuomas: Może! Na dwudziestą rocznicę Imaginaerum mógłbym rozważać taką ideę. Ale na trasie Human :II: Nature., granie albumu od początku do końca – nigdy! Guillaume: A, co z Once, który sprzedał się w największej liczbie kopii? Tuomas: Kiedy to będzie? Za dwa lata, tak? Nie myślałem o tym jeszcze. Ale gdzieś około tego czasu wydamy nowy album, więc pewnie skupimy się na tym! Może trzydziesta rocznica! [śmiech] Sabrina: Graliście już w wielu pięknych i wyjątkowych miejscach i nawet stworzyliście własne DVD z wirtualnym koncertem na żywo, ale, w jakim miejscu chciałbyś pewnego dnia grać? Konkretne miejsce, rodzaj miejsca, gdzieś w dziczy itd…? Tuomas: Tak, gdy to będzie logistycznie możliwe, im bardziej starożytne miejsce, tym lepiej. Jak choćby to wspomniane Nîmes. Wspaniałe. Robiliśmy coś podobnego w Estonii, niedaleko Tallina, w takiej starej katedrze. To naprawdę zwielokrotniło całe doświadczenie koncertu na żywo także dla nas. Guillaume: Moglibyście, na przykład, zagrać koncert w Laponii, w świetle zorzy… Tuomas: [śmiech] Tak, to by było świetne. Ale problemem jest zawsze logistyka. Mamy taki potężny koncert w Kitee, moim mieście rodzinnym, w następne lato. I problemem jest to, gdzie my ulokujemy wszystkich tych ludzi! Jest 30 pokoi hotelowych i jeden hotel w całym miasteczku! Nicolas: Tak, pamiętamy, jak to było w 2004 roku w czasie wydania Once. Zamierzaliśmy spać na dworze, ale mieliśmy szczęście, bo jacyś miejscowi zaoferowali nam nocleg w ich domu. Tuomas: Tym razem będzie dwa razy więcej ludzi w porównaniu z tamtym. W całym mieście są tylko trzy restauracje, więc… tłumy głodnych zombie snujących się po koncercie! [śmiech] Ale mam nadzieję, że miasto coś zorganizuje, żeby ci ludzie mieli, gdzie spać. Nicolas: Planujecie zrobić coś specjalnego z okazji tego koncertu? Tuomas: Musi być coś specjalnego. Chodzi mi o to, że musimy dodać aspektu Kitee do tego koncertu. Nie wiemy jednak, co to będzie. Jeszcze przecież półtorej roku do tego. Nicolas: Jeżeli o to chodzi, to ostatnim razem, gdy się spotkaliśmy w Paryżu, powiedziałeś nam, że myślisz o tym, by poprosić Tarję, żeby dołączyła do was na scenie podczas ostatniego koncertu trasy Decades, ale to się nie wydarzyło lub nie mogło się wydarzyć. Czy to wciąż coś, co rozważasz? Tuomas: Wszystko jest zawsze możliwe. Już nie mówię „nie” niczemu. Ale to nie jest coś, co mamy zaplanowane w konkretny sposób. Sabrina: Jukka, wasz nowy basista, także śpiewa w swoim zespole Wintersun. Czy planujecie wykorzystać jego śpiew, na którymś etapie? Na scenie czy w studiu? Tuomas: Zobaczymy, jak to będzie na próbach następnego lata. Ale na tej trasie on raczej nie chce tego robić. A Floor i Troy są tak świetni, że nie wiem, czy na dobrą sprawę jest na to miejsce. Więc pokombinujemy z piosenkami i zobaczymy, czy się coś znajdzie. Guillaume: Kiedy DVD z wirtualnym koncertem na żywo zostało wydane wspomniałeś w wywiadzie, że NIghtwish nie miał wtedy wytwórni. Czy zostawiacie Nuclear Blast? Tuomas: Nie mamy wytwórni w tym momencie. Więc szef z managementu prowadzi na ten temat rozmowy, a ja trzymam się od tego z daleka. Nicolas: A więc nie chcesz być w to włączony? Tuomas: Nie! [śmiech] Żadnych mediów społecznościowych dla mnie, żadnych kontraktów, żadnych numerów. Tylko muzyka; to jedyny sposób, bym zachował zdrowe zmysły. [śmiech] Sabrina: Czy możesz polecić jakąś książkę lub serial czy film, które ostatnio przypadły ci do gustu? Tuomas: Czytam ostatnio dużo. Myślę, że książką roku jest dla mnie „Projekt Hail Mary” Andy’ego Weira. To ten sam facet, który napisał „Marsjanina”. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak płakałem, czytając książkę. Jest cudowna. Wszystkim ją rekomenduję do przeczytania! Jest podobna do „Marsjanina”. Akcja osadzona jest w przestrzeni kosmicznej. Jest o astronaucie i wtem dzieje się coś zarąbistego. I, jeżeli nie zaszklą ci się oczy przy ostatnich dwudziestu , to coś jest z tobą nie tak! [śmiech] Teraz czytam serię fantasy Brandona Sandersona „Z mgły zrodzony”. I też jest absolutnie świetna. Nicolas: A, czy oglądasz ostatnio może jakieś seriale? Tuomas: Żadnych seriali. Ostatnio więcej książek. Guillaume: Żadnych gier? Tuomas: Wciąż tylko „Skyrim” i „Last of Us”. Próbowałem wielu innych, ale nie podeszły mi. Grałem trochę w „Skyrima” zanim wyruszyliśmy w trasę. Wciąż jest to najlepsza gra na świecie. W domu gramy raczej w planszówki, niż gry komputerowe. Sabrina: Możesz jakieś polecić? Tuomas: Ostatnią, którą odkryliśmy było „Eldorado”, która jest fantastyczna. Ale zawsze wracamy do klasyków; „Carcassonne” czy „Dominion”. Gramy też trochę w szachy. Nicolas: Czy słyszałeś o tym oprogramowaniu bazującym na sztucznej inteligencji (z Dall-E, na przykład), które potrafią generować obrazy na podstawie słowa czy zdania? Tuomas: Tak! Jukka [Koskinen, ich nowy basista – przyp. aut.] pokazał mi je kilka dni temu. Jest niezwykłe. Nicolas: Sam próbowałem z nim kilku rzeczy. Opisałem mu okładkę Dark Passion Play jako „realistyczne zdjęcie kotwicy ponad morzem z unoszącymi się dookoła kartkami z nutami”. Oto rezultat. Tuomas: Wcale niezłe. Nicolas: Próbowałem z Wishmasterem, ale rezultat nie jest już tak dobry. „Zdjęcie dziesięcioletniego chłopca na kolanach, na krawędzi klifu, unoszącego ręce ku niebu w trakcie zachodu słońca z łabędziami latającymi dookoła”. Tuomas: [śmiech] To jest faktycznie dosyć zabawne. Ale tak, to świetna możliwość i zarazem nieco straszna. Internet i media społecznościowe są i tak już straszne takimi, jakimi są. Bardzo łatwo jest rozpowszechniać kłamstwa i fałszywe zdjęcia i dać początek okropnym plotkom. A kiedy masz taką technologię, to, kto wie, co się może zdarzyć? Więc to trochę straszne, ale wciąż myślę bardziej o pozytywnym potencjale niż negatywnym. Guillaume: Czy boisz się także, że to oprogramowanie zacznie samo tworzyć muzykę? Na przykład, że samo zacznie generować piosenki Nightwisha? Tuomas: Słyszałem te piosenki generowane przez sztuczną inteligencję. Są w całym Internecie. Dotąd nie słyszałem niczego ciekawego [śmiech] Ale kto wie, za dziesięć czy dwadzieścia lat… Nicolas: Jeżeli chodzi o Auri, to, czy wciąż planujesz grać te albumy na żywo? Tuomas: Już mieliśmy plany na trasę w 2023 roku, ale to było przed pandemią. A teraz wszystkie plany zostały zrobione od nowa, więc to nie wydarzy się tak, jak było planowane, ale z pewnością w końcu się wydarzy. Pomysł był taki, by koncertować w Finlandii, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Coś w tym stylu. Sabrina: Zauważyłam, że masz na sobie koszulkę z Eye of Melian [solowy projekt Martijna Westerholta z Delain – przyp. aut.]. Wiemy, że przyjaźnisz się z Martijnem i, że Johanna i Troy brali w tym projekcie udział. Czy prosili cię o pomoc lub radę, skoro ten projekt jest bardzo podobny do Auri? Tuomas: Absolutnie nie, to wszystko ich dzieło. Ale to wciąż mój ulubiony album roku. Słucham go cały czas. Jest absolutnie świetny. Dopiero co spotkałem Martijna w Amsterdamie. Był tam na obu koncertach. Nicolas: Skoro o tym mowa, fajnie było znów usłyszeć „The Phantom of the Opera”. Tuomas: Tak. To był pomysł Floor, bo piosenka stała się popularna w Holandii, po programie, w którym brała udział. Zasugerowała, byśmy ją zagrali z Henkiem i on się zgodził, żeby zaśpiewać, a więc to był miły mały dodatek. Guillaume: Koncerty zostały nagrane. Czy może planujecie wydać z nich jakieś DVD? Tuomas: Żadnego DVD czy blu-ray tym razem. Ale zamierzamy wydać piosenkę czy dwie. Pomysł pojawił się na jakieś dwa tygodnie przed koncertem. Pomyśleliśmy, że skoro mamy coś tak wyjątkowego, dwa wyprzedane koncerty w Amsterdamie z „The Phantom of the Opera”, to może powinniśmy go nagrać porządnym sprzętem. To zostało zrobione w lekkim pośpiechu. Źródło: Metal Chest of Wonders | Tłumaczenie @Taiteilija View full wpis
  2. Zdjęcie w nagłówku: Down the Barrel Photography dla www.ovedrive.ie © 2023 Przy tak wielu przeszkodach udaremniających plany koncertowe zespołu związane z ich najnowszym albumem Human :II: Nature., Nightwish w końcu uchylił nieznacznie wieko widowisk, które oryginalnie miały odbyć się w zamierzchłej przeszłości 2020 roku! W przepastnych i zawiłych kulisach kompleksu irlandzkiej sali 3Arena, trafiamy na Tuomasa Holopainena, zrelaksowanego, podczas przygotowań do pierwszego występu zespołu w Irlandii od ponad dwunastu lat. Usadowiony w ciepłej przebieralni, keyboardzista wita nas z uśmiechem i zaczyna z podekscytowaniem mówić o powrocie do Irlandii i w ogólności o powrocie do koncertowania po istnym chaosie, w trakcie którego Marko Hietala opuścił zespół, wielokrotnie anulowano daty koncertów trasy Human :II: Nature. w Europie i Wielkiej Brytanii, a także ogłoszona została druzgocąca wiadomość o zdiagnozowaniu u Floor raka piersi pod koniec października. Pomimo stresu i zmartwień, które temu wszystkiemu towarzyszą, Tuomas mówi nam, że nauczył się radzić sobie ze zmartwieniami i konfliktami, które towarzyszyły zespołowi przez ostatnie kilka lat… OD – To była jedna z tras, na którą poważnie wpłynął pandemiczny lockdown ze zmianami dat i supportów. To musiała być ogromna ulga, kiedy w końcu ruszyliście w trasę i zaczęliście promować nowy album… TUOMAS – Tak, bardziej, niż jestem w stanie wysłowić. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić poziomów stresu u organizatorów, którzy musieli zmieniać wszystko tyle razy. To był koszmar. Bilety na tę trasę były w sprzedaży trzy i pół roku temu! To niesamowite! To czwarty koncert tej części trasy i czeka nas jeszcze dziewiętnaście. Gdy dobrniemy do końca roku, będę miał trzy tygodnie wolnego na czytanie i odpoczynek. OD – Oczywiście niedawne wiadomości o stanie zdrowia Floor sprawiły, że wielu ludzi zaczęło się o nią niepokoić, to świetnie, że ostatecznie okazało się, że jest już wolna od nowotworu. Mogę sobie tylko wyobrażać, jakie to musi być emocjonalne robić to, co wy każdej nocy, wiedząc, że zaledwie kilka miesięcy temu sytuacja była bardzo poważna… TUOMAS – Pierwszy koncert tej części trasy, w Antwerpii, był bardzo emocjonalny dla nas wszystkich, ale szczególnie dla Floor. Wyniki przyszły podczas piosenki „Sleeping Sun”. Floor nie mogła śpiewać do końca utworu, po prostu się załamała. To było pozytywne załamanie, jeżeli wiesz, co mam na myśli. To była olbrzymia ulga od niepokoju i stresu, które w niej narastały. To była kulminacja pokonania raka; wreszcie koncertować, i to, że jej głos był znów wystarczająco dobry, by mogła robić to, co kocha. To wszystko zdarzyło się na raz i od tamtej pory jest cudownie. OD – Porozmawiajmy przez chwilę o „Wieczorze w wirtualnym świecie” (‘An Evening with in a virtual World’). Kto wpadł na ten pomysł i, jak długo trwał proces twórczy, zanim wszystkie decyzje zostały sfinalizowane? TUOMAS – Wydaje mi się, że to nasz management zaproponował to pierwszy i byłem całkowicie przeciwny. OD – Dlaczego? TUOMAS – Bo wszystkie występy wirtualne, które widziałem online były niezbyt w moim guście. Były nijakie i nudne. Ale, kiedy pokazali mi całościowy koncept wirtualnego świata, który można było stworzyć, zacząłem patrzeć na to pod innym kątem. Przedstawiłem pomysł reszcie zespołu i naprawdę zaczęliśmy rozmawiać o możliwościach realizacji i jak by to potencjalnie miało wyglądać. Wtedy decyzja, by to zrobić została podjęta, ale, by to zrobić dobrze. Na takim poziomie, na jakim to nigdy nie zostało zrobione… przynajmniej w Finlandii. Wtedy zaczęliśmy oglądać wizualizacje tego, jak by to miało wyglądać i było to coś zupełnie innego, niż wszystko, co do tej pory robiliśmy. Pomyśleliśmy też, że to by stworzyło zupełnie inny rodzaj atmosfery i doświadczenia dla naszej muzyki, a to coś, czego odkrywaniem zawsze jesteśmy zainteresowani. OD – Rozumiem, że w pracę nad stworzeniem wirtualnego środowiska było zaangażowanych ponad 30 osób. To już brzmi jak potencjalny koszmar – zmusić tylu ludzi, ulokowanych w różnych miejscach globu, by pracowali nad konkretnym projektem… na konkretny termin. Czy to było wyzwanie, czy poszło zadziwiająco dobrze? TUOMAS – Tak, do pracy nad tym projektem mieliśmy rozmaitych ludzi z całego świata. Wstępna produkcja została stworzona przez te wszystkie wspaniałe osoby, a zespół został włączony na osiem ostatnich dni projektu. Przećwiczyliśmy wszystko w zielonym sześcianie z zaledwie dwoma kamerzystami i to właściwie tyle. Dziwnie było po prostu być w tym pustym pokoju, będąc otoczonym tylko przez zielone ściany, ale wyobraźnia twórców powołała do życia fantazję i efekty mogliśmy zobaczyć bardzo szybko, co było naprawdę ekscytujące. Musieliśmy testować wszystkich na Covid każdego dnia i mieć pewność, że wszyscy mamy negatywny wynik, bo, jeżeli byłoby jakiekolwiek wirusowe zagrożenie dla kogokolwiek z zespołu czy ekipy, to cały projekt zostałby zawieszony, a my zainwestowaliśmy już wtedy dużą sumę pieniędzy w ten projekt. Więc wyobraź sobie poziom stresu. [Śmiech] OD – Jeżeli chodzi o takie doświadczenie, to, czy widzisz możliwość, by Nightwish zrobił coś podobnego znowu, czy to było tylko coś na poczekaniu, aż znów będziecie mogli porządnie ruszyć w trasę? TUOMAS – Nauczyłem się nigdy nie mówić nigdy. [Śmiech] Sądzę, że to mało prawdopodobne, bo, jeżeli o nas chodzi, to jesteśmy mocno nastawieni na koncerty na żywo i doświadczanie energii od tłumu. Jednak widzę w tym pewien urok i może to będzie coś na przyszłość, pod warunkiem, że będzie robione naprawdę porządnie. OD – Oczywiście nowy album Human :II: Nature. został wydany już ponad dwa lata temu, ale, jeżeli chodzi o nową muzykę, wspomniałeś, że nowy album będzie stanowił przedłużenie Endless Forms Most Beautiful i Human… czy tak jest nadal? TUOMAS – Nie mogę uwierzyć, że wypuściliśmy go już tak dawno temu! To szalona myśl przez to, co się wydarzyło. Jeżeli chodzi o nową muzykę, to mamy dwanaście piosenek w wersji demo w tym momencie, których cały zespół słuchał podczas tej trasy. To niezwykle dogodne być z tym przed czasem, bo mamy rok, zanim wejdziemy do studia. Możemy popuścić wodze fantazji i budować na tych ideach. To będzie długi, ale cudowny proces, który czyni muzykę tak ekscytującą. To naprawdę mój ulubiony aspekt bycia muzykiem. Nie zrozum mnie źle, uwielbiam doświadczenie nagrywania w studiu, koncerty, trasy itd., ale to pierwsze spotkanie z nową muzyką i wpływ, jaki ma na mnie personalnie, to dla mnie piękny moment, jedna z najbardziej magicznych rzeczy na świecie. OD – Gdy muzyka jest wreszcie gotowa do wydania, czy czujesz, że relacja między tobą a muzyką się zmienia? TUOMAS – To przyjemne uczucie, ale także melancholijne. Radość tworzenia czegoś z pasji, czegoś, co jest tak personalne i cenne. Wtedy przychodzi ta chwila, gdy musisz pozwolić temu odejść i dać to światu. Niektórzy ludzie nie będą czuli tego samego w odniesieniu do tego, inni będą, ale ogólnie, to słodko-gorzkie uczucie. OD – Czy możesz też potwierdzić, że studio zostało zarezerwowane na 2023 rok i w planach jest wypuszczenie nowego albumu w 2024 roku? TUOMAS – Tak, studio zostało zarezerwowane i album ma się ukazać wiosną/latem/jesienią 2024 roku. OD – Ten album jest bardziej intymny i emocjonalny, ale zarazem odznacza się tym samym spektakularnym brzmieniem, które jest z Nightwishem kojarzone. Czy następny album będzie nowym rozdziałem dla zespołu w zakresie kreatywności? TUOMAS – Zawsze podkreślałem to, że nie wiem, skąd bierze się muzyka. Nie mogę wyjaśnić piękna i magii muzyki. Zawsze zadziwia mnie proces powstawania muzyki i po raz kolejny zostałem zbity z tropu przyjęciem Human… Rozwinąłem zdolność słuchania naszej muzyki bez wrażenia, że to ja ją współtworzyłem. Nigdy nie byłem do tego nawykły, ale w ostatnim czasie, nauczyłem się zupełnie odcinać się od wrażenia kreatywnego współtworzenia muzyki i słuchać ją „innymi uszami”. OD – Zespół zniósł tyle wybojów przez 26 lat, macie niezwykły talent do przetrwania i wypływania na wierzch. W przeszłości powiedziałeś, że: „spuścizna zespołu stała się teraz katalizatorem dla kontynuacji i jest tym szczypta magii, która sprawia, że wszystko idzie do przodu”. Czy wciąż tak uważasz, czy myślisz inaczej, w świetle ostatnich kilku miesięcy? TUOMAS – Kiedy chodzi o muzykę, to tak! Wciąż jestem tak samo pełen pasji, by pisać i tworzyć muzykę, jak byłem za młodu. Ale tak, było dużo różnych wyzwań, którym musieliśmy sprostać w naszej karierze, a które, mówiąc szczerze, odcisnęły na mnie swoje piętno i na pozostałych członkach zespołu również. Nie sądzę, byśmy mieli kiedykolwiek znów jeździć w długie trasy, w które jeździliśmy w przeszłości, kiedy byliśmy w trasie przez dziesięć tygodni, potem był tydzień przerwy, i kolejne dziesięć tygodni. Ale jestem dumny z jednej rzeczy, że udało nam się przetrwać te wszystkie trudności przez dekady. Mamy trochę blizn, ale przemy do przodu. OD – Naprawdę masz szczęście, że udało ci się zrobić karierę z czegoś, co kochasz. Przez dekady pisania, tworzenia i wykonywania muzyki, czy miałeś jakieś cele, które chciałeś osiągnąć, a teraz możesz? TUOMAS – To trwający przez ostatnie dziesięć lat projekt. Pisałem fikcyjne opowiadania i w tym momencie mam ich około piętnastu. W Finlandii mam wydawcę bardzo zainteresowanego ich wydaniem, ale czuję, że potrzebuję jeszcze kilku, zanim rozważę publikację. W każdy Nowy Rok, moja żona i ja tworzymy mapę skarbów, na której są wyspy do zdobycia. Na przykład: pomysł opublikowania książki, który jest niezdobytą wyspą przez ostatnie dziesięć lat. Wiele wysp zostało zdobytych, wiele – zmienionych. Robimy to od 2010 roku i ciekawie się patrzy wstecz, by zobaczyć, czego pragnęliśmy, jak nasze cele się zmieniły, a także te, które udało nam się podbić i efekty tego podboju. Moja żona napisała: „Może pewnego dnia będę miała konia” i teraz mamy jednego. Ja napisałem: „Chciałbym stworzyć album o Sknerusie McKwaczu” i cztery lata później – to się stało. Wycieczka samochodowa po Australii – miała miejsce. Robimy to w każdy Nowy Rok i to nam pomaga skupić się na pozytywach i najlepiej wykorzystać dany nam czas. OD – Koszty jeżdżenia w trasy zwiększyły się do poziomu dotychczas nieznanego, czy to niepokoi ciebie i zespół, gdy patrzycie w przyszłość? TUOMAS – To ogromny problem. Na przykład, bilety na tę trasę zostały sprzedane w 2019 roku, na jej europejską część, a teraz spłacamy koszty po stawkach z 2022 roku. Koszt naszego cateringu zwiększył się trzykrotnie, koszty za paliwo… Więc bez względu na to, że sprzedaliśmy więcej biletów niż kiedykolwiek, koszty trasy anulują zyski. Moja żona jest piosenkarką i była nią przez piętnaście lat, a pandemia jej to wszystko odebrała. Teraz wystartowała z nową firmą, która robi rzeczy dziergane, nazywa się Auriwear [link: https://johannakurkela.com/pages/auriwear]. Jestem z niej taki dumny, bo przyszła do mnie i powiedziała: „Już nie mogę robić muzyki! Ale mam pomysł na coś innego!” i przez cały okres lockdownu dziergała tyle rzeczy i organizowała wszystko pod nowe przedsięwzięcie. OD – Czy rozważałeś kiedyś zorganizowanie własnego festiwalu, jak robią In Flames czy Slipknot? Skoro jesteśmy prawie u kresu 2022 roku, jaki był twój ulubiony album tego roku? TUOMAS – Nie wykluczałbym tego. Ale teraz nie jestem pewny. Zostawię to do rozgryzienia dużym chłopcom. [Śmiech] Autor: Oran O’Beirne (Overdrive) | Tłumaczenie: @Taiteilija
  3. Wywiad z Tuomasem Holopainenem: „Nowy album ukaże się wiosną 2024” Założyciel Nightwisha, Tuomas Holopainen spotkał się z Overdrive, by opowiedzieć o wpływie pandemii, nowinkach dotyczących następnego albumu i szokującej wiadomości o nowotworze Floor Janesen. Zdjęcie w nagłówku: Down the Barrel Photography dla www.ovedrive.ie © 2023 Przy tak wielu przeszkodach udaremniających plany koncertowe zespołu związane z ich najnowszym albumem Human :II: Nature., Nightwish w końcu uchylił nieznacznie wieko widowisk, które oryginalnie miały odbyć się w zamierzchłej przeszłości 2020 roku! W przepastnych i zawiłych kulisach kompleksu irlandzkiej sali 3Arena, trafiamy na Tuomasa Holopainena, zrelaksowanego, podczas przygotowań do pierwszego występu zespołu w Irlandii od ponad dwunastu lat. Usadowiony w ciepłej przebieralni, keyboardzista wita nas z uśmiechem i zaczyna z podekscytowaniem mówić o powrocie do Irlandii i w ogólności o powrocie do koncertowania po istnym chaosie, w trakcie którego Marko Hietala opuścił zespół, wielokrotnie anulowano daty koncertów trasy Human :II: Nature. w Europie i Wielkiej Brytanii, a także ogłoszona została druzgocąca wiadomość o zdiagnozowaniu u Floor raka piersi pod koniec października. Pomimo stresu i zmartwień, które temu wszystkiemu towarzyszą, Tuomas mówi nam, że nauczył się radzić sobie ze zmartwieniami i konfliktami, które towarzyszyły zespołowi przez ostatnie kilka lat… OD – To była jedna z tras, na którą poważnie wpłynął pandemiczny lockdown ze zmianami dat i supportów. To musiała być ogromna ulga, kiedy w końcu ruszyliście w trasę i zaczęliście promować nowy album… TUOMAS – Tak, bardziej, niż jestem w stanie wysłowić. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić poziomów stresu u organizatorów, którzy musieli zmieniać wszystko tyle razy. To był koszmar. Bilety na tę trasę były w sprzedaży trzy i pół roku temu! To niesamowite! To czwarty koncert tej części trasy i czeka nas jeszcze dziewiętnaście. Gdy dobrniemy do końca roku, będę miał trzy tygodnie wolnego na czytanie i odpoczynek. OD – Oczywiście niedawne wiadomości o stanie zdrowia Floor sprawiły, że wielu ludzi zaczęło się o nią niepokoić, to świetnie, że ostatecznie okazało się, że jest już wolna od nowotworu. Mogę sobie tylko wyobrażać, jakie to musi być emocjonalne robić to, co wy każdej nocy, wiedząc, że zaledwie kilka miesięcy temu sytuacja była bardzo poważna… TUOMAS – Pierwszy koncert tej części trasy, w Antwerpii, był bardzo emocjonalny dla nas wszystkich, ale szczególnie dla Floor. Wyniki przyszły podczas piosenki „Sleeping Sun”. Floor nie mogła śpiewać do końca utworu, po prostu się załamała. To było pozytywne załamanie, jeżeli wiesz, co mam na myśli. To była olbrzymia ulga od niepokoju i stresu, które w niej narastały. To była kulminacja pokonania raka; wreszcie koncertować, i to, że jej głos był znów wystarczająco dobry, by mogła robić to, co kocha. To wszystko zdarzyło się na raz i od tamtej pory jest cudownie. OD – Porozmawiajmy przez chwilę o „Wieczorze w wirtualnym świecie” (‘An Evening with in a virtual World’). Kto wpadł na ten pomysł i, jak długo trwał proces twórczy, zanim wszystkie decyzje zostały sfinalizowane? TUOMAS – Wydaje mi się, że to nasz management zaproponował to pierwszy i byłem całkowicie przeciwny. OD – Dlaczego? TUOMAS – Bo wszystkie występy wirtualne, które widziałem online były niezbyt w moim guście. Były nijakie i nudne. Ale, kiedy pokazali mi całościowy koncept wirtualnego świata, który można było stworzyć, zacząłem patrzeć na to pod innym kątem. Przedstawiłem pomysł reszcie zespołu i naprawdę zaczęliśmy rozmawiać o możliwościach realizacji i jak by to potencjalnie miało wyglądać. Wtedy decyzja, by to zrobić została podjęta, ale, by to zrobić dobrze. Na takim poziomie, na jakim to nigdy nie zostało zrobione… przynajmniej w Finlandii. Wtedy zaczęliśmy oglądać wizualizacje tego, jak by to miało wyglądać i było to coś zupełnie innego, niż wszystko, co do tej pory robiliśmy. Pomyśleliśmy też, że to by stworzyło zupełnie inny rodzaj atmosfery i doświadczenia dla naszej muzyki, a to coś, czego odkrywaniem zawsze jesteśmy zainteresowani. OD – Rozumiem, że w pracę nad stworzeniem wirtualnego środowiska było zaangażowanych ponad 30 osób. To już brzmi jak potencjalny koszmar – zmusić tylu ludzi, ulokowanych w różnych miejscach globu, by pracowali nad konkretnym projektem… na konkretny termin. Czy to było wyzwanie, czy poszło zadziwiająco dobrze? TUOMAS – Tak, do pracy nad tym projektem mieliśmy rozmaitych ludzi z całego świata. Wstępna produkcja została stworzona przez te wszystkie wspaniałe osoby, a zespół został włączony na osiem ostatnich dni projektu. Przećwiczyliśmy wszystko w zielonym sześcianie z zaledwie dwoma kamerzystami i to właściwie tyle. Dziwnie było po prostu być w tym pustym pokoju, będąc otoczonym tylko przez zielone ściany, ale wyobraźnia twórców powołała do życia fantazję i efekty mogliśmy zobaczyć bardzo szybko, co było naprawdę ekscytujące. Musieliśmy testować wszystkich na Covid każdego dnia i mieć pewność, że wszyscy mamy negatywny wynik, bo, jeżeli byłoby jakiekolwiek wirusowe zagrożenie dla kogokolwiek z zespołu czy ekipy, to cały projekt zostałby zawieszony, a my zainwestowaliśmy już wtedy dużą sumę pieniędzy w ten projekt. Więc wyobraź sobie poziom stresu. [Śmiech] OD – Jeżeli chodzi o takie doświadczenie, to, czy widzisz możliwość, by Nightwish zrobił coś podobnego znowu, czy to było tylko coś na poczekaniu, aż znów będziecie mogli porządnie ruszyć w trasę? TUOMAS – Nauczyłem się nigdy nie mówić nigdy. [Śmiech] Sądzę, że to mało prawdopodobne, bo, jeżeli o nas chodzi, to jesteśmy mocno nastawieni na koncerty na żywo i doświadczanie energii od tłumu. Jednak widzę w tym pewien urok i może to będzie coś na przyszłość, pod warunkiem, że będzie robione naprawdę porządnie. OD – Oczywiście nowy album Human :II: Nature. został wydany już ponad dwa lata temu, ale, jeżeli chodzi o nową muzykę, wspomniałeś, że nowy album będzie stanowił przedłużenie Endless Forms Most Beautiful i Human… czy tak jest nadal? TUOMAS – Nie mogę uwierzyć, że wypuściliśmy go już tak dawno temu! To szalona myśl przez to, co się wydarzyło. Jeżeli chodzi o nową muzykę, to mamy dwanaście piosenek w wersji demo w tym momencie, których cały zespół słuchał podczas tej trasy. To niezwykle dogodne być z tym przed czasem, bo mamy rok, zanim wejdziemy do studia. Możemy popuścić wodze fantazji i budować na tych ideach. To będzie długi, ale cudowny proces, który czyni muzykę tak ekscytującą. To naprawdę mój ulubiony aspekt bycia muzykiem. Nie zrozum mnie źle, uwielbiam doświadczenie nagrywania w studiu, koncerty, trasy itd., ale to pierwsze spotkanie z nową muzyką i wpływ, jaki ma na mnie personalnie, to dla mnie piękny moment, jedna z najbardziej magicznych rzeczy na świecie. OD – Gdy muzyka jest wreszcie gotowa do wydania, czy czujesz, że relacja między tobą a muzyką się zmienia? TUOMAS – To przyjemne uczucie, ale także melancholijne. Radość tworzenia czegoś z pasji, czegoś, co jest tak personalne i cenne. Wtedy przychodzi ta chwila, gdy musisz pozwolić temu odejść i dać to światu. Niektórzy ludzie nie będą czuli tego samego w odniesieniu do tego, inni będą, ale ogólnie, to słodko-gorzkie uczucie. OD – Czy możesz też potwierdzić, że studio zostało zarezerwowane na 2023 rok i w planach jest wypuszczenie nowego albumu w 2024 roku? TUOMAS – Tak, studio zostało zarezerwowane i album ma się ukazać wiosną/latem/jesienią 2024 roku. OD – Ten album jest bardziej intymny i emocjonalny, ale zarazem odznacza się tym samym spektakularnym brzmieniem, które jest z Nightwishem kojarzone. Czy następny album będzie nowym rozdziałem dla zespołu w zakresie kreatywności? TUOMAS – Zawsze podkreślałem to, że nie wiem, skąd bierze się muzyka. Nie mogę wyjaśnić piękna i magii muzyki. Zawsze zadziwia mnie proces powstawania muzyki i po raz kolejny zostałem zbity z tropu przyjęciem Human… Rozwinąłem zdolność słuchania naszej muzyki bez wrażenia, że to ja ją współtworzyłem. Nigdy nie byłem do tego nawykły, ale w ostatnim czasie, nauczyłem się zupełnie odcinać się od wrażenia kreatywnego współtworzenia muzyki i słuchać ją „innymi uszami”. OD – Zespół zniósł tyle wybojów przez 26 lat, macie niezwykły talent do przetrwania i wypływania na wierzch. W przeszłości powiedziałeś, że: „spuścizna zespołu stała się teraz katalizatorem dla kontynuacji i jest tym szczypta magii, która sprawia, że wszystko idzie do przodu”. Czy wciąż tak uważasz, czy myślisz inaczej, w świetle ostatnich kilku miesięcy? TUOMAS – Kiedy chodzi o muzykę, to tak! Wciąż jestem tak samo pełen pasji, by pisać i tworzyć muzykę, jak byłem za młodu. Ale tak, było dużo różnych wyzwań, którym musieliśmy sprostać w naszej karierze, a które, mówiąc szczerze, odcisnęły na mnie swoje piętno i na pozostałych członkach zespołu również. Nie sądzę, byśmy mieli kiedykolwiek znów jeździć w długie trasy, w które jeździliśmy w przeszłości, kiedy byliśmy w trasie przez dziesięć tygodni, potem był tydzień przerwy, i kolejne dziesięć tygodni. Ale jestem dumny z jednej rzeczy, że udało nam się przetrwać te wszystkie trudności przez dekady. Mamy trochę blizn, ale przemy do przodu. OD – Naprawdę masz szczęście, że udało ci się zrobić karierę z czegoś, co kochasz. Przez dekady pisania, tworzenia i wykonywania muzyki, czy miałeś jakieś cele, które chciałeś osiągnąć, a teraz możesz? TUOMAS – To trwający przez ostatnie dziesięć lat projekt. Pisałem fikcyjne opowiadania i w tym momencie mam ich około piętnastu. W Finlandii mam wydawcę bardzo zainteresowanego ich wydaniem, ale czuję, że potrzebuję jeszcze kilku, zanim rozważę publikację. W każdy Nowy Rok, moja żona i ja tworzymy mapę skarbów, na której są wyspy do zdobycia. Na przykład: pomysł opublikowania książki, który jest niezdobytą wyspą przez ostatnie dziesięć lat. Wiele wysp zostało zdobytych, wiele – zmienionych. Robimy to od 2010 roku i ciekawie się patrzy wstecz, by zobaczyć, czego pragnęliśmy, jak nasze cele się zmieniły, a także te, które udało nam się podbić i efekty tego podboju. Moja żona napisała: „Może pewnego dnia będę miała konia” i teraz mamy jednego. Ja napisałem: „Chciałbym stworzyć album o Sknerusie McKwaczu” i cztery lata później – to się stało. Wycieczka samochodowa po Australii – miała miejsce. Robimy to w każdy Nowy Rok i to nam pomaga skupić się na pozytywach i najlepiej wykorzystać dany nam czas. OD – Koszty jeżdżenia w trasy zwiększyły się do poziomu dotychczas nieznanego, czy to niepokoi ciebie i zespół, gdy patrzycie w przyszłość? TUOMAS – To ogromny problem. Na przykład, bilety na tę trasę zostały sprzedane w 2019 roku, na jej europejską część, a teraz spłacamy koszty po stawkach z 2022 roku. Koszt naszego cateringu zwiększył się trzykrotnie, koszty za paliwo… Więc bez względu na to, że sprzedaliśmy więcej biletów niż kiedykolwiek, koszty trasy anulują zyski. Moja żona jest piosenkarką i była nią przez piętnaście lat, a pandemia jej to wszystko odebrała. Teraz wystartowała z nową firmą, która robi rzeczy dziergane, nazywa się Auriwear [link: https://johannakurkela.com/pages/auriwear]. Jestem z niej taki dumny, bo przyszła do mnie i powiedziała: „Już nie mogę robić muzyki! Ale mam pomysł na coś innego!” i przez cały okres lockdownu dziergała tyle rzeczy i organizowała wszystko pod nowe przedsięwzięcie. OD – Czy rozważałeś kiedyś zorganizowanie własnego festiwalu, jak robią In Flames czy Slipknot? Skoro jesteśmy prawie u kresu 2022 roku, jaki był twój ulubiony album tego roku? TUOMAS – Nie wykluczałbym tego. Ale teraz nie jestem pewny. Zostawię to do rozgryzienia dużym chłopcom. [Śmiech] Autor: Oran O’Beirne (Overdrive) | Tłumaczenie: @Taiteilija View full wpis
  4. Po dosyć krótkim koncercie w Nîmes i po dwukrotnym przekładnaniu europejskiej trasy, Nightwish wreszcie powrócił. I to na dobre! Mieliśmy okazję przedyskutować wszystko z Tuomasem podczas krótkiego wywiadu, przed jego spotkaniem z Cédrikiem Villanim, francuskim matematykiem, który miał przeprowadzić z nim wywiad dla Le Parisien. Po nim zaś odbyć miał się szalenie kuszący wyprzedany występ w Accor Arena. Wywiad przeprowadzony przez Guillaume, Nicolasa i Sabrinę w Paryżu, 30 listopada 2022 roku i przetranskrybowany przez Sabrinę. Sabrina: Ostatni raz, gdy się spotkaliśmy był luty 2020 roku i rozmawialiśmy o tym, jak zwariowane było to, że musieliście odwołać koncerty w Chinach i mieliśmy nadzieję, że cały ten Covid niebawem się skończy. Wiele się od tego czasu wydarzyło. Co tam? Tuomas: Na początku, gdy lockdown się zaczął, czułem grzeszną przyjemność z pozostania w nomu i nic nierobienia. Ale po kilku tygodniach, zrobiło się naprawdę nudno. Wtedy zacząłem się zastanawiać, czym mogę wypełnić sobie czas. I zdecydowałem, że zajmę się nowym albumem Auri. Potem, ja i Kai, zdecydowaliśmy, że nagramy nowy album Darkwoods my Bethroted. Następnie napisałem cały nowy album Nightwisha. Te trzy projekty właściwie wypełniły mój covidowy czas. Więc chociaż zrobiłem coś konstruktywnego. Ale to był naprawdę trudny czas dla całej branży i nadal jest. Nie wiem, jak to wszystko wróci do normy po tym szaleństwie. A jednak wróciliśmy, po trzykrotnym przesunięciu naszej trasy. W końcu wróciliśmy i z lepszą frekwencją niż kiedykolwiek mieliśmy na tych koncertach. Więc to cudownie. Zgaduję, że ludzie znów zatęsknili za muzyką na żywo. Nicolas: Human :II: Nature. był najbardziej skupionym na zespole albumem od Century Child. Czy chcesz kontynuować pracę w tym kierunku na następnym albumie, czy planujesz użycie wielkiej orkiestry, jak zawsze od czasów Once? Tuomas: To się jeszcze okaże. Mam dwanaście gotowych piosenek. Orkiestra i chóry tam będą, te same, których używaliśmy na wcześniejszych albumach – The London Orchestra. Wszyscy muzycy zostali wynajęci. Studio zostało zarezerwowane na następne lato i jesień. Ale trudno jest powiedzieć już coś konkretnego o kierunku muzycznym. Mamy tylko demówki. Osobiście, czuję, że to będzie kontynuacja Human :II: Nature. i Endless Forms Most Beautiful, więc to część trylogii w pewnym sensie. Słuchaliśmy piosenek z całym zespołem w pokojach hotelowych, ja śpiewałem teksty, żeby mieli wyobrażenie o strukturze piosenek. I wszyscy szczerze wydawali się być super podekscytowani tematami i piosenkami, więc olbrzymi kamień spadł mi z serca. Sabrina: Z części Nature albumu Human :II: Nature na żywo gracie tylko „Ad Astra” z oczywistych powodów. Czy myślałeś o tym, jak poszczególne utwory mogłyby być grane na żywo w innym kontekście? Może jako soundtrack do dokumentu przyrodniczego, skoro „Ad Astra” został już użyty w filmiku World Land Trust, a może myślałeś o ich użyciu na wyjątkowym plenerowym koncercie? Tuomas: Pomysłem byłoby, żeby orkiestra to zagrała. Zespół nie byłby potrzebny, bo właściwie nic tam nie robi, poza samym końcem i początkiem. Ale, gdyby była orkiestra, która chciałaby to wykonać takim, jakim jest, byłbym bardzo za. Byłbym tam w pierwszym rzędzie, by tego posłuchać. Ale teraz nie mamy w planach niczego podobnego. Guillaume: Skąd wziął się pomysł, by kończyć koncerty utworem „Ad Astra”? Czy było to coś oczywistego od momentu wydania albumu? Tuomas: Kiedy zaczęliśmy składać do kupy setlistę, miałem myśl, by użyć „Ad Astra” jako outro, ale Troy powiedział: „Czekaj. A, co, gdyby zaśpiewała to na żywo, a my stalibyśmy obok, w rzędzie?” I wtedy sprawdziliśmy to na próbie i to było takie: „Łał, i to jest dopiero zakończenie!” Nicolas: I też zaczynacie koncerty od „Music” jako intro. Może dlatego, że wersy są zbyt trudne dla Floor do zaśpiewania na żywo, jak czytaliśmy w jednym z wcześniejszych wywiadów? Tuomas: Myślę, że dałaby sobie radę, ale to po prostu to nie działa jako otwarcie setlisty. Może, w którymś momencie, zaczniemy grać cały ten utwór na koncertach. Ale teraz działa dobrze jako intro i wtedy wchodzi „Noise”. Ale Floor potrafi zaśpiewać „Shoemaker” na żywo, a to jest prawdopodobnie najtrudniejszy kawałek do zaśpiewania, jaki kiedykolwiek napisałem [śmiech], więc to nie tak, że by tego [„Music” – przyp. Tłum.] nie zaśpiewała. Powody są artystyczne. Nicolas: Nie masz dosyć grania pewnych piosenek na scenie, nawet jeżeli są to ulubione utwory fanów? Wspomniałeś o piosenkach „Wishmaster” i „Over the Hills and Far Away” kilka lat temu… Tuomas: Szczerze, nie. Nawet „Nemo” i „I Want My Teats Back”, które gramy chyba przez wieki, wciąż dają mi kopa. Kiedy czujemy, że tracimy pasję dla piosenki, rezygnujemy z niej. Ale ten moment jeszcze nie nadszedł. Nicolas: Czy są utwory, które chciałbyś zagrać, nawet, jeżeli publika nie zna ich aż tak dobrze? Które? Tuomas: Tak, chciałbym zagrać „Procession”. To jedna z moich ulubionych piosenek z nowego albumu. Ale, z jakiegoś powodu, ją odstawiliśmy. Nawet jej nie ćwiczyliśmy. Jednak chciałbym ją zagrać na jakimś etapie. To naprawdę niedoceniony utwór. Wszyscy go lubimy w zespole. Guillaume: Niektóre zespoły, jak Ayreon, Dream Theater czy Metllica, grały całe albumu, często jako specjalne wydarzenia lub mini trasy. Czy to jest coś, co chciałbyś kiedyś zrobić? Który album by to był? Tuomas: Osobiście, nie lubię idei grania całego albumu, który dopiero co został wydany jako koncert. To po prostu artystycznie nie działa. Ale pojmuję ideę świętowania rocznicy Master of Puppets czy The Black Album i grania go wtedy w pełni. To inna dynamika. Guillaume: Czy myślisz, że to mogłoby działać z albumem koncepcyjnym, jak Imaginaerum? Tuomas: Może! Na dwudziestą rocznicę Imaginaerum mógłbym rozważać taką ideę. Ale na trasie Human :II: Nature., granie albumu od początku do końca – nigdy! Guillaume: A, co z Once, który sprzedał się w największej liczbie kopii? Tuomas: Kiedy to będzie? Za dwa lata, tak? Nie myślałem o tym jeszcze. Ale gdzieś około tego czasu wydamy nowy album, więc pewnie skupimy się na tym! Może trzydziesta rocznica! [śmiech] Sabrina: Graliście już w wielu pięknych i wyjątkowych miejscach i nawet stworzyliście własne DVD z wirtualnym koncertem na żywo, ale, w jakim miejscu chciałbyś pewnego dnia grać? Konkretne miejsce, rodzaj miejsca, gdzieś w dziczy itd…? Tuomas: Tak, gdy to będzie logistycznie możliwe, im bardziej starożytne miejsce, tym lepiej. Jak choćby to wspomniane Nîmes. Wspaniałe. Robiliśmy coś podobnego w Estonii, niedaleko Tallina, w takiej starej katedrze. To naprawdę zwielokrotniło całe doświadczenie koncertu na żywo także dla nas. Guillaume: Moglibyście, na przykład, zagrać koncert w Laponii, w świetle zorzy… Tuomas: [śmiech] Tak, to by było świetne. Ale problemem jest zawsze logistyka. Mamy taki potężny koncert w Kitee, moim mieście rodzinnym, w następne lato. I problemem jest to, gdzie my ulokujemy wszystkich tych ludzi! Jest 30 pokoi hotelowych i jeden hotel w całym miasteczku! Nicolas: Tak, pamiętamy, jak to było w 2004 roku w czasie wydania Once. Zamierzaliśmy spać na dworze, ale mieliśmy szczęście, bo jacyś miejscowi zaoferowali nam nocleg w ich domu. Tuomas: Tym razem będzie dwa razy więcej ludzi w porównaniu z tamtym. W całym mieście są tylko trzy restauracje, więc… tłumy głodnych zombie snujących się po koncercie! [śmiech] Ale mam nadzieję, że miasto coś zorganizuje, żeby ci ludzie mieli, gdzie spać. Nicolas: Planujecie zrobić coś specjalnego z okazji tego koncertu? Tuomas: Musi być coś specjalnego. Chodzi mi o to, że musimy dodać aspektu Kitee do tego koncertu. Nie wiemy jednak, co to będzie. Jeszcze przecież półtorej roku do tego. Nicolas: Jeżeli o to chodzi, to ostatnim razem, gdy się spotkaliśmy w Paryżu, powiedziałeś nam, że myślisz o tym, by poprosić Tarję, żeby dołączyła do was na scenie podczas ostatniego koncertu trasy Decades, ale to się nie wydarzyło lub nie mogło się wydarzyć. Czy to wciąż coś, co rozważasz? Tuomas: Wszystko jest zawsze możliwe. Już nie mówię „nie” niczemu. Ale to nie jest coś, co mamy zaplanowane w konkretny sposób. Sabrina: Jukka, wasz nowy basista, także śpiewa w swoim zespole Wintersun. Czy planujecie wykorzystać jego śpiew, na którymś etapie? Na scenie czy w studiu? Tuomas: Zobaczymy, jak to będzie na próbach następnego lata. Ale na tej trasie on raczej nie chce tego robić. A Floor i Troy są tak świetni, że nie wiem, czy na dobrą sprawę jest na to miejsce. Więc pokombinujemy z piosenkami i zobaczymy, czy się coś znajdzie. Guillaume: Kiedy DVD z wirtualnym koncertem na żywo zostało wydane wspomniałeś w wywiadzie, że NIghtwish nie miał wtedy wytwórni. Czy zostawiacie Nuclear Blast? Tuomas: Nie mamy wytwórni w tym momencie. Więc szef z managementu prowadzi na ten temat rozmowy, a ja trzymam się od tego z daleka. Nicolas: A więc nie chcesz być w to włączony? Tuomas: Nie! [śmiech] Żadnych mediów społecznościowych dla mnie, żadnych kontraktów, żadnych numerów. Tylko muzyka; to jedyny sposób, bym zachował zdrowe zmysły. [śmiech] Sabrina: Czy możesz polecić jakąś książkę lub serial czy film, które ostatnio przypadły ci do gustu? Tuomas: Czytam ostatnio dużo. Myślę, że książką roku jest dla mnie „Projekt Hail Mary” Andy’ego Weira. To ten sam facet, który napisał „Marsjanina”. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak płakałem, czytając książkę. Jest cudowna. Wszystkim ją rekomenduję do przeczytania! Jest podobna do „Marsjanina”. Akcja osadzona jest w przestrzeni kosmicznej. Jest o astronaucie i wtem dzieje się coś zarąbistego. I, jeżeli nie zaszklą ci się oczy przy ostatnich dwudziestu , to coś jest z tobą nie tak! [śmiech] Teraz czytam serię fantasy Brandona Sandersona „Z mgły zrodzony”. I też jest absolutnie świetna. Nicolas: A, czy oglądasz ostatnio może jakieś seriale? Tuomas: Żadnych seriali. Ostatnio więcej książek. Guillaume: Żadnych gier? Tuomas: Wciąż tylko „Skyrim” i „Last of Us”. Próbowałem wielu innych, ale nie podeszły mi. Grałem trochę w „Skyrima” zanim wyruszyliśmy w trasę. Wciąż jest to najlepsza gra na świecie. W domu gramy raczej w planszówki, niż gry komputerowe. Sabrina: Możesz jakieś polecić? Tuomas: Ostatnią, którą odkryliśmy było „Eldorado”, która jest fantastyczna. Ale zawsze wracamy do klasyków; „Carcassonne” czy „Dominion”. Gramy też trochę w szachy. Nicolas: Czy słyszałeś o tym oprogramowaniu bazującym na sztucznej inteligencji (z Dall-E, na przykład), które potrafią generować obrazy na podstawie słowa czy zdania? Tuomas: Tak! Jukka [Koskinen, ich nowy basista – przyp. aut.] pokazał mi je kilka dni temu. Jest niezwykłe. Nicolas: Sam próbowałem z nim kilku rzeczy. Opisałem mu okładkę Dark Passion Play jako „realistyczne zdjęcie kotwicy ponad morzem z unoszącymi się dookoła kartkami z nutami”. Oto rezultat. Tuomas: Wcale niezłe. Nicolas: Próbowałem z Wishmasterem, ale rezultat nie jest już tak dobry. „Zdjęcie dziesięcioletniego chłopca na kolanach, na krawędzi klifu, unoszącego ręce ku niebu w trakcie zachodu słońca z łabędziami latającymi dookoła”. Tuomas: [śmiech] To jest faktycznie dosyć zabawne. Ale tak, to świetna możliwość i zarazem nieco straszna. Internet i media społecznościowe są i tak już straszne takimi, jakimi są. Bardzo łatwo jest rozpowszechniać kłamstwa i fałszywe zdjęcia i dać początek okropnym plotkom. A kiedy masz taką technologię, to, kto wie, co się może zdarzyć? Więc to trochę straszne, ale wciąż myślę bardziej o pozytywnym potencjale niż negatywnym. Guillaume: Czy boisz się także, że to oprogramowanie zacznie samo tworzyć muzykę? Na przykład, że samo zacznie generować piosenki Nightwisha? Tuomas: Słyszałem te piosenki generowane przez sztuczną inteligencję. Są w całym Internecie. Dotąd nie słyszałem niczego ciekawego [śmiech] Ale kto wie, za dziesięć czy dwadzieścia lat… Nicolas: Jeżeli chodzi o Auri, to, czy wciąż planujesz grać te albumy na żywo? Tuomas: Już mieliśmy plany na trasę w 2023 roku, ale to było przed pandemią. A teraz wszystkie plany zostały zrobione od nowa, więc to nie wydarzy się tak, jak było planowane, ale z pewnością w końcu się wydarzy. Pomysł był taki, by koncertować w Finlandii, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Coś w tym stylu. Sabrina: Zauważyłam, że masz na sobie koszulkę z Eye of Melian [solowy projekt Martijna Westerholta z Delain – przyp. aut.]. Wiemy, że przyjaźnisz się z Martijnem i, że Johanna i Troy brali w tym projekcie udział. Czy prosili cię o pomoc lub radę, skoro ten projekt jest bardzo podobny do Auri? Tuomas: Absolutnie nie, to wszystko ich dzieło. Ale to wciąż mój ulubiony album roku. Słucham go cały czas. Jest absolutnie świetny. Dopiero co spotkałem Martijna w Amsterdamie. Był tam na obu koncertach. Nicolas: Skoro o tym mowa, fajnie było znów usłyszeć „The Phantom of the Opera”. Tuomas: Tak. To był pomysł Floor, bo piosenka stała się popularna w Holandii, po programie, w którym brała udział. Zasugerowała, byśmy ją zagrali z Henkiem i on się zgodził, żeby zaśpiewać, a więc to był miły mały dodatek. Guillaume: Koncerty zostały nagrane. Czy może planujecie wydać z nich jakieś DVD? Tuomas: Żadnego DVD czy blu-ray tym razem. Ale zamierzamy wydać piosenkę czy dwie. Pomysł pojawił się na jakieś dwa tygodnie przed koncertem. Pomyśleliśmy, że skoro mamy coś tak wyjątkowego, dwa wyprzedane koncerty w Amsterdamie z „The Phantom of the Opera”, to może powinniśmy go nagrać porządnym sprzętem. To zostało zrobione w lekkim pośpiechu. Źródło: Metal Chest of Wonders | Tłumaczenie @Taiteilija
  5. Kitee to bimbrowa stolica Finlandii. Przez lata produkty przemysłu bimbrowniczego były najsłynniejszym towarem eksportowym tego wiejskiego zaścianka. – Powiedz „Kitee” jakiemukolwiek Finowi, a pierwszą rzeczą, o której pomyśli, będzie bimber – mówi klawiszowiec Nightwisha i mózg zespołu, Tuomas Holopainen, wieloletni mieszkaniec miasta. Na jego twarzy maluje się odraza: – Nienawidzę go [bimbru]. Jest absolutnie okropny. Może się jednak delektować faktem, że jego zespół wyprzedził bimber z nuklearną mocą i stał się najbardziej rozpoznawalnym tworem Kitee w ciągu ostatnich dwóch dekad. To, co zaczęło się jako projekt akustyczny, wymyślony przy ognisku w połowie lat dziewięćdziesiątych, przekształciło się w moloch metalu symfonicznego i odnoszący największe sukcesy fiński zespół w historii. Po drodze miały miejsce wstrząsy, przede wszystkim, burzliwe wyrzucenie oryginalnej wokalistki, Tarji Turunen, w 2005 roku. Kolejny wstrząs nastąpił na początku 2021 roku, kiedy kluczowy basista i współwokalista, Marko Hietala ogłosił swoje odejście. – Byłem całkowicie zdruzgotany przez kilka dni – mówi Tuomas o tym ostatnim wydarzeniu. – Byłem prawie zupełnie pewny, że to koniec zespołu. Wyraźnie tak się nie stało. Nie tylko Nightwish zrekrutował zastępstwo na trasę, Jukkę Koskinena, ale Tuomas pracował nad materiałem na następny album po Human :II: Nature. z 2020 roku. – Nightwish nie jest dla mnie jakimś szczególnym spełnieniem marzenia – twierdzi w odniesieniu do dwudziestopięcioletniej podróży, która zawiodła go aż tu. – Chciałem być biologiem morskim. Chciałem być Indianą Jonesem mórz… – Jaki byłeś w dzieciństwie? – Bardzo introwertyczny. Lubiłem być sam. Byłem bez reszty pochłonięty komiksami Walta Disneya, planszówkami fantasy, Władcą Pierścieni, tego typu rzeczami. Przeżywałem przygody w pobliskich lasach z moimi wyimaginowanymi przyjaciółmi: Hyziem, Zyziem i Dyziem i Frodo Bagginsem. Czy byłem nerdem? Tak. I to słowo wciąż stanowi dobry opis tego, kim jestem. – Czy w twojej rodzinie byli jacyś muzycy? – Moja matka jest nauczycielką gry na pianinie, więc stąd to wziąłem. Zapisała mnie na lekcje pianina, gdy miałem sześć lat i potem zacząłem grać na klarnecie, gdy miałem siedem lat. – Jaki zespół sprawił, że zapragnąłeś zostać muzykiem? – Byłem w Ameryce, w 1992 roku, jako uczeń na wymianie, i rodzina, u której mieszkałem zabrała mnie na koncert Metalliki i Guns N’ Roses w Kansas, na olbrzymim stadionie footballowym. Wcale nie interesował mnie heavy metal, ale kupili mi bilet, więc poszedłem. I Metallica rozwaliła mi mózg. To był dla mnie punkt zwrotny. Tydzień później kupiłem wszystkie kasety Metalliki, jakie mogłem znaleźć. Od tamtej pory zajarałem się na całe życie. – Fama głosi, że założyłeś Nightwisha podczas ogniska w lesie. Czy to się wydarzyło naprawdę? – Tak się właśnie stało. Spędzałem noc w domku moich rodziców na malutkiej wyspie z kolegami z licealnej kapeli Dismal Silence. Gdy smażyliśmy kiełbaski i trochę piliśmy, powiedziałem im, że chcę stworzyć zespół, bo chcę pisać własne piosenki. Powiedziałem, że to będzie zupełnie akustyczna, ogniskowa muzyka, a oni mi na to: „Jasne, idź w to.” I w tydzień później trafiłem do wojska. – Podobało ci się w wojsku? Nauczyli cię jak zabijać wrogich żołnierzy łyżeczką? – Ha, nie. Nie znosiłem tego, ale w Finlandii służba wojskowa jest obowiązkowa i wszyscy młodzi mężczyźni idą do wojska. Możesz tam zostać na sześć lub dziewięć miesięcy, albo pójść do służby cywilnej, która trwa dwanaście miesięcy. Postanowiłem pójść na skróty i dołączyłem do orkiestry wojskowej. Trzeba było robić całe to gówno z bronią i w ogóle przez osiem tygodni, ale na szczęście spędziłem następne siedem miesięcy grając jakieś trzysta koncertów i marszów z zespołem. – Zastanawiasz się czasem, jak by to było, gdyby wysłali cię na wojnę? – Postradałbym rozum, bo nie potrafię radzić sobie z bronią. Nienawidzę jej bardziej, niż czegokolwiek innego. Wierzę w samoobronę, więc nie jestem stricte pacyfistą. Jestem po prostu bardzo przeciwko broni, poza sportem i polowaniem. Nie pojmuję prawa w Stanach, gdzie możesz kupić sobie broń bez żadnej kontroli pod kątem użycia w samoobronie. To jakiś absurd. – Finlandia nie jest znana z zespołów o światowej renomie. Czy to zdeterminowało cię do walki o sukces? – Nie, to nigdy nie było moją ambicją. Czytałem o Jacquesie Cousteau [słynny podmorski odkrywca], kiedy miałem sześć lat i chciałem być biologiem morskim. Nawet w trakcie formowania Nightwisha studiowałem, by stać się biologiem. To trwało jakieś pięć miesięcy, zanim rzuciłem studia, przeprowadziłem się na powrót do rodziców i pożyczyłem pieniądze od taty, by kupić nowy keyboard. Ale w Nightwishu nigdy nie było wielkiej ambicji, typu: „Musimy sprzedać tyle a tyle płyt…Musimy wprzedać koncert na Wembley…” – Śpiewałeś w kilku utworach na pierwszym albumie Nightwisha. Z całym szacunkiem, ale nie jesteś najlepszym wokalistą. Czy ktoś ci wtedy powiedział, że to może nie być najlepszy pomysł? – Ta, ja powiedziałem. Kiedy napisałem części pod męski wokal, to miałem nadzieję, że może poproszę kogoś o zaśpiewanie ich, kogoś w stylu Timo Kotipelto ze Stratovariusa czy może Jukkę [Nevalainena – oryginalny perkusista zespołu], bo śpiewał kiedyś w szkolnym chórze, ale żaden z nich się nie zgodził. Więc ostatecznie to musiałem być ja. Kiedy słucham tego teraz, to brzmi dosyć niewinnie, ale czegoś się dzięki temu nauczyłem. – Kiedy Nightwish zaczynał, pracowałeś jako nauczyciel. Czy dzieciaki wiedziały, że byłeś aspirującą gwiazdą rocka? – Byłem kompletnie spłukany, więc dostałem pracę jako zastępczy nauczyciel w liceum. Pracowałem tam przez dwa lata. Moim głównym zajęciem było zajmowanie się dziewczyną na wózku – zawoziłem ją na zajęcia, na posiłki, tego typu rzeczy. Ale kiedy jakiś nauczyciel chorował, dzwonił po mnie mówiąc: „Czy możesz mnie zastąpić na jeden dzień?” Nie miałem najmniejszych kwalifikacji do tego, ale dawali mi notatki, żeby było dobrze. Zabawnie jest teraz spotykać tych uczniów, bo mają już trzydzieści pięć, czterdzieści lat. – Byłeś blisko rozwiązania zespołu i zrezygnowania z muzyki na wczesnym etapie, po wyrzuceniu oryginalnego basisty Samiego Vänski. Czy kiedykolwiek się zastanawiałeś, jakie byłoby twoje życie, gdyby tak się stało? – Wróciłbym na uniwersytet i kontynuował studia jako biolog. Naprawdę tak bym zrobił, taki był plan. Ale wybrałem się na pieszą wędrówkę z moim przyjacielem Tonym [Kakko, wokalista Sonaty Arctiki] i on powiedział mi: „Jeżeli teraz zrezygnujesz, będziesz żałował przez całe życie.” Powiedział nam także, że musimy zatrudnić menadżera, bo zespołem zajmowałem się sam z Jukką. To było okropne; organizowanie koncertów, ogarnianie kontraktów bez niczyjego wsparcia. Więc zatrudniliśmy menadżera, któremu ufaliśmy i różnica była ogromna. – Album Once był tym, który przeniósł was na kolejny poziom. Jakie to było uczucie być wówczas w Nightwishu? – To była jedna z najlepszych er zespołu. Byliśmy we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Scena metalowa w Finlandii była w rozkwicie: Him, The Rasmus, Lordi, wszystkie te zespoły stawały się wielkimi. Płynęliśmy z tą falą, ale też wydaliśmy wówczas nasz najmocniejszy album. Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy, ale pamiętam, że byłem pewien, że nie odniesiemy porażki. Takie: „Łał, to może być coś wielkiego.” – I wtedy wyrzuciliście Tarję Turunen po Once. Czy pomyślałeś: „To koniec, zespół jest skończony”? – Zabawne, ale nie. Miałem to uczucie dwukrotnie. Pierwszy raz w 2001 roku, po wyrzuceniu naszego pierwszego basisty i drugi raz po tym, jak Marko odszedł. Ale kiedy Tarja odeszła i kiedy Anette [Olzon, następczyni Tarji] odeszła, nigdy nie czułem takiego: „Ok, to koniec.” Wręcz przeciwnie. Był ten upór: „Musimy sobie z tym poradzić i pokazać światu.” – Istnieje takie przeświadczenie, że potrafisz być bezwzględnym draniem, jeżeli chodzi o pozbywanie się członków zespołu. Czy ten pogląd jest prawdziwy? – Nie, nie. Jest powód, dla którego pewne zdarzenia mają miejsce i, jeżeli pozwolisz, by sprawy zaszły za daleko – pękasz. Jak Red powiedział Andy’emu Dufresne’owi w „Skazanym na Shawshank”: „Każdy człowiek ma swój punkt krytyczny”. Możesz sobie wyobrazić, jak trudne to były sytuacje, że zdecydowaliśmy się postąpić tak, jak postąpiliśmy. I, oczywiście, te sytuacje powinny były zostać rozwiązane lepiej, ale wybaczam sobie i innym członkom zespołu to, jak je ostatecznie rozwiązaliśmy, ze względu na stan, w jakim wówczas byliśmy. – Czy rozmawiałeś z Tarją od czasu, gdy odeszła? – Mailowaliśmy do siebie kilka razy. Choć rany się nie zagoiły, to po obu stronach rzeczy mają się lepiej. – Czy tak normalnie rozmawiałeś z nią? – Nie. Tylko maile. Kilka miesięcy temu zmarł mój ojciec i ona od razu wysłała mi maila z kondolencjami. Bardzo mnie to wzruszyło. – Mówiłeś o byciu „w mrocznym miejscu” po odejściu Tarji. Co się działo? – Po jej odejściu, następnych kilka miesięcy było bardzo, bardzo mrocznych. To, co mnie ocaliło od zrobienia czegoś głupiego, to moja rodzina, bliscy przyjaciele i film „Osada” w reżyserii M. Night Shyamalana. Oglądałem go dwa razy dziennie przez całe tygodnie. Ten film wiele zmienił. Sama idea wspólnoty żyjącej w spokoju, w środku lasu, oddzielonej od świata. Ponadto ma najlepszy soundtrack w historii. Wypełnia mnie otuchą i nadzieją. – Kiedy mówisz o „zrobieniu czegoś głupiego”, co masz na myśli? – Nigdy nie miałem skłonności samobójczych, nie byłem nawet blisko, ale to było naprawdę bardzo mroczne miejsce. To był najgorszy okres mojego życia. Nazwij go depresją, ale nie stanem samobójczym. Chcę, by to było jasne. – Czy odpowiedzialność bycia w centrum Nightwisha kiedykolwiek staje się stresująca? – Tak, bywa. Jest takie powszechne błędne mniemanie, jakie ludzie mają na mój temat, że jestem tyranem i ja nad wszystkim czuwam. Jestem przeciwieństwem kontrolującego maniaka. Jeżeli zapytasz innych członków zespołu, to myślę, że zgodzą się, że staram się być tak niewidzialnym liderem zespołu, jak to możliwe. Podejmuję ostateczne decyzje, gdy chodzi o istotne sprawy, ale nie chcę z tego robić problemów. – Nightwish nigdy nie wydawał się być zespołem typu seks, narkotyki i rock’n’roll. Czy to coś od czego trzymałeś się z daleka, czy po prostu trzymałeś to w ukryciu? – Był okres, jakieś piętnaście czy dwadzieścia lat temu, gdy może piłem trochę za dużo. Prowadziliśmy rock’n’rollowy tryb życia przez kilka lat. Ale nigdy nie braliśmy narkotyków. Nigdy ich nie próbowałem. – Jaka jest najbardziej rock’n’rollowa rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłeś? – Zdmolowałem raz kulisy, bo to się po prostu musiało zdarzyć. Taka rzecz do odhaczenia z listy. Ale to miało miejsce w trakcie problemów z Tarją, więc musiałem rozładować frustrację. Było mi potem okropnie wstyd. – Straciliśmy znajomego Fina, Alexiego Laiho, pod koniec 2020 roku. Czy dobrze go znałeś? – Tak, byliśmy naprawdę blisko jakieś dziesięć czy piętnaście lat temu. Spędzaliśmy razem dużo czasu. Odwiedzałem go, a on mnie, w moim domu, w Kitee. Dzieliliśmy miłość do muzyki, a także do Kaczora Donalda i planszówek – do niewinnych, dziecinnych rzeczy. Przez ostatnich kilka lat nie byliśmy za bardzo w kontakcie. Pisaliśmy SMSy i dzwoniliśmy do siebie dwa czy trzy razy do roku, ale to tyle. Bez konkretnego powodu, po prostu się nie widywaliśmy. – Czy jego śmierć mocno cię uderzyła? – Tak, dosyć mocno. Wiedzieliśmy, że walczy z jakimiś problemami zdrowotnymi, ale, gdy dostałem telefon, pamiętam, że padłem na kolana i miałem takie: „Niemożliwe.” Mocno mnie to uderzyło. Naprawdę za nim tęsknię. Był wspaniałą osobą. Była w nim niewinność i naiwność, jeżeli chodzi o muzykę, którą bardzo ceniłem. – Mówiąc o niewinności, czego ci najbardziej brakuje z wczesnych dni Nightwisha? – Poczucia, że wszystko jest nowe i wspaniałe. Po tylu latach tej pracy stajesz się z konieczności trochę wyczerpany na myśl o kolejnej amerykańskiej czy europejskiej trasie na sześć tygodni. Nie mam nic przeciwko, ale to pierwotne podekscytowanie odeszło, nie jest tak samo, jak w 1999 roku, gdy byliśmy w trasie pierwszy raz. Odzyskać tę ekscytację byłoby czymś wyjątkowym. – Czy kiedykolwiek widziałeś zdjęcie siebie z przeszłości i pomyślałeś: „Co ja, do cholery, mam na sobie?” – O, tak. Kiedyś nosiłem białe tenisowe skarpetki z czerwonymi paskami i przykrótkie spodnie, tak, by było widać te komiczne skarpetki. Miałem takie rastafariańskie przedłużenia we włosach, naprawdę słaby make-up, który sam robiłem. Patrzę na te zdjęcia i śmieję się. Wcale nie jest mi wstyd. – Jakie są plusy bycia członkiem najbardziej znanej kapeli w Finlandii? Czy dzięki temu dostajesz wszystkie najlepsze miejsca w restauracjach? – Ha, ha, ha! Nie, naprawdę nie przepadam za rozgłosem. Nie jestem przyzwyczajony do tego, że ludzie mnie rozpoznają. Ludzie mnie rozpoznają, ale mnie nie zatrzymują – to nie jest fińska mentalność. Ale, kiedy pójdę do baru, zwykle nie muszę płacić za drinki. – Czy Nightwish uszczęśliwia cię cały czas? – Nie cały czas. Bywały gorsze czasy, ale, kiedy patrzę na szerszy obraz, to naprawdę mnie uszczęśliwia. Kiedy Nightwish zacznie zabierać więcej, niż daje, to będziemy musieli z nim skończyć. – Powiedziałeś w 2019 roku, że, jeżeli kolejny członek zespołu odejdzie, to będzie koniec Nightwisha. I teraz Marko odszedł… – Tak czułem w 2019 roku i tak też czułem, gdy Marko odszedł. Cofam swoje słowa, gdy o to chodzi. Ale, gdyby to Floor [Jansen, wokalistka] miała odejść, to koniec, koniec Nightwisha. Absolutnie, 100%. – Gdyby Nightwish skończył się jutro, jak byś się z tym czuł? – Gdyby Nightwish się skończył, to miałbym takie: świetne czasy, cudowna dwudziestopięcioletnia przygoda. I wtedy musiałbym wymyślić coś innego. Żródło: Dave Everly (Metal Hammer #351) | Tłumaczenie: @Taiteilija
  6. „Kiedy Nightwish zacznie zabierać mi więcej, niż daje, to z nim skończę” – Ewangelia według Tuomasa Holopainena Mózg zespołu Nightwish, Tuomas Holopainen wspomina rozpady zespołu, pijaństwo i spektakularne porażki modowe. Kitee to bimbrowa stolica Finlandii. Przez lata produkty przemysłu bimbrowniczego były najsłynniejszym towarem eksportowym tego wiejskiego zaścianka. – Powiedz „Kitee” jakiemukolwiek Finowi, a pierwszą rzeczą, o której pomyśli, będzie bimber – mówi klawiszowiec Nightwisha i mózg zespołu, Tuomas Holopainen, wieloletni mieszkaniec miasta. Na jego twarzy maluje się odraza: – Nienawidzę go [bimbru]. Jest absolutnie okropny. Może się jednak delektować faktem, że jego zespół wyprzedził bimber z nuklearną mocą i stał się najbardziej rozpoznawalnym tworem Kitee w ciągu ostatnich dwóch dekad. To, co zaczęło się jako projekt akustyczny, wymyślony przy ognisku w połowie lat dziewięćdziesiątych, przekształciło się w moloch metalu symfonicznego i odnoszący największe sukcesy fiński zespół w historii. Po drodze miały miejsce wstrząsy, przede wszystkim, burzliwe wyrzucenie oryginalnej wokalistki, Tarji Turunen, w 2005 roku. Kolejny wstrząs nastąpił na początku 2021 roku, kiedy kluczowy basista i współwokalista, Marko Hietala ogłosił swoje odejście. – Byłem całkowicie zdruzgotany przez kilka dni – mówi Tuomas o tym ostatnim wydarzeniu. – Byłem prawie zupełnie pewny, że to koniec zespołu. Wyraźnie tak się nie stało. Nie tylko Nightwish zrekrutował zastępstwo na trasę, Jukkę Koskinena, ale Tuomas pracował nad materiałem na następny album po Human :II: Nature. z 2020 roku. – Nightwish nie jest dla mnie jakimś szczególnym spełnieniem marzenia – twierdzi w odniesieniu do dwudziestopięcioletniej podróży, która zawiodła go aż tu. – Chciałem być biologiem morskim. Chciałem być Indianą Jonesem mórz… – Jaki byłeś w dzieciństwie? – Bardzo introwertyczny. Lubiłem być sam. Byłem bez reszty pochłonięty komiksami Walta Disneya, planszówkami fantasy, Władcą Pierścieni, tego typu rzeczami. Przeżywałem przygody w pobliskich lasach z moimi wyimaginowanymi przyjaciółmi: Hyziem, Zyziem i Dyziem i Frodo Bagginsem. Czy byłem nerdem? Tak. I to słowo wciąż stanowi dobry opis tego, kim jestem. – Czy w twojej rodzinie byli jacyś muzycy? – Moja matka jest nauczycielką gry na pianinie, więc stąd to wziąłem. Zapisała mnie na lekcje pianina, gdy miałem sześć lat i potem zacząłem grać na klarnecie, gdy miałem siedem lat. – Jaki zespół sprawił, że zapragnąłeś zostać muzykiem? – Byłem w Ameryce, w 1992 roku, jako uczeń na wymianie, i rodzina, u której mieszkałem zabrała mnie na koncert Metalliki i Guns N’ Roses w Kansas, na olbrzymim stadionie footballowym. Wcale nie interesował mnie heavy metal, ale kupili mi bilet, więc poszedłem. I Metallica rozwaliła mi mózg. To był dla mnie punkt zwrotny. Tydzień później kupiłem wszystkie kasety Metalliki, jakie mogłem znaleźć. Od tamtej pory zajarałem się na całe życie. – Fama głosi, że założyłeś Nightwisha podczas ogniska w lesie. Czy to się wydarzyło naprawdę? – Tak się właśnie stało. Spędzałem noc w domku moich rodziców na malutkiej wyspie z kolegami z licealnej kapeli Dismal Silence. Gdy smażyliśmy kiełbaski i trochę piliśmy, powiedziałem im, że chcę stworzyć zespół, bo chcę pisać własne piosenki. Powiedziałem, że to będzie zupełnie akustyczna, ogniskowa muzyka, a oni mi na to: „Jasne, idź w to.” I w tydzień później trafiłem do wojska. – Podobało ci się w wojsku? Nauczyli cię jak zabijać wrogich żołnierzy łyżeczką? – Ha, nie. Nie znosiłem tego, ale w Finlandii służba wojskowa jest obowiązkowa i wszyscy młodzi mężczyźni idą do wojska. Możesz tam zostać na sześć lub dziewięć miesięcy, albo pójść do służby cywilnej, która trwa dwanaście miesięcy. Postanowiłem pójść na skróty i dołączyłem do orkiestry wojskowej. Trzeba było robić całe to gówno z bronią i w ogóle przez osiem tygodni, ale na szczęście spędziłem następne siedem miesięcy grając jakieś trzysta koncertów i marszów z zespołem. – Zastanawiasz się czasem, jak by to było, gdyby wysłali cię na wojnę? – Postradałbym rozum, bo nie potrafię radzić sobie z bronią. Nienawidzę jej bardziej, niż czegokolwiek innego. Wierzę w samoobronę, więc nie jestem stricte pacyfistą. Jestem po prostu bardzo przeciwko broni, poza sportem i polowaniem. Nie pojmuję prawa w Stanach, gdzie możesz kupić sobie broń bez żadnej kontroli pod kątem użycia w samoobronie. To jakiś absurd. – Finlandia nie jest znana z zespołów o światowej renomie. Czy to zdeterminowało cię do walki o sukces? – Nie, to nigdy nie było moją ambicją. Czytałem o Jacquesie Cousteau [słynny podmorski odkrywca], kiedy miałem sześć lat i chciałem być biologiem morskim. Nawet w trakcie formowania Nightwisha studiowałem, by stać się biologiem. To trwało jakieś pięć miesięcy, zanim rzuciłem studia, przeprowadziłem się na powrót do rodziców i pożyczyłem pieniądze od taty, by kupić nowy keyboard. Ale w Nightwishu nigdy nie było wielkiej ambicji, typu: „Musimy sprzedać tyle a tyle płyt…Musimy wprzedać koncert na Wembley…” – Śpiewałeś w kilku utworach na pierwszym albumie Nightwisha. Z całym szacunkiem, ale nie jesteś najlepszym wokalistą. Czy ktoś ci wtedy powiedział, że to może nie być najlepszy pomysł? – Ta, ja powiedziałem. Kiedy napisałem części pod męski wokal, to miałem nadzieję, że może poproszę kogoś o zaśpiewanie ich, kogoś w stylu Timo Kotipelto ze Stratovariusa czy może Jukkę [Nevalainena – oryginalny perkusista zespołu], bo śpiewał kiedyś w szkolnym chórze, ale żaden z nich się nie zgodził. Więc ostatecznie to musiałem być ja. Kiedy słucham tego teraz, to brzmi dosyć niewinnie, ale czegoś się dzięki temu nauczyłem. – Kiedy Nightwish zaczynał, pracowałeś jako nauczyciel. Czy dzieciaki wiedziały, że byłeś aspirującą gwiazdą rocka? – Byłem kompletnie spłukany, więc dostałem pracę jako zastępczy nauczyciel w liceum. Pracowałem tam przez dwa lata. Moim głównym zajęciem było zajmowanie się dziewczyną na wózku – zawoziłem ją na zajęcia, na posiłki, tego typu rzeczy. Ale kiedy jakiś nauczyciel chorował, dzwonił po mnie mówiąc: „Czy możesz mnie zastąpić na jeden dzień?” Nie miałem najmniejszych kwalifikacji do tego, ale dawali mi notatki, żeby było dobrze. Zabawnie jest teraz spotykać tych uczniów, bo mają już trzydzieści pięć, czterdzieści lat. – Byłeś blisko rozwiązania zespołu i zrezygnowania z muzyki na wczesnym etapie, po wyrzuceniu oryginalnego basisty Samiego Vänski. Czy kiedykolwiek się zastanawiałeś, jakie byłoby twoje życie, gdyby tak się stało? – Wróciłbym na uniwersytet i kontynuował studia jako biolog. Naprawdę tak bym zrobił, taki był plan. Ale wybrałem się na pieszą wędrówkę z moim przyjacielem Tonym [Kakko, wokalista Sonaty Arctiki] i on powiedział mi: „Jeżeli teraz zrezygnujesz, będziesz żałował przez całe życie.” Powiedział nam także, że musimy zatrudnić menadżera, bo zespołem zajmowałem się sam z Jukką. To było okropne; organizowanie koncertów, ogarnianie kontraktów bez niczyjego wsparcia. Więc zatrudniliśmy menadżera, któremu ufaliśmy i różnica była ogromna. – Album Once był tym, który przeniósł was na kolejny poziom. Jakie to było uczucie być wówczas w Nightwishu? – To była jedna z najlepszych er zespołu. Byliśmy we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Scena metalowa w Finlandii była w rozkwicie: Him, The Rasmus, Lordi, wszystkie te zespoły stawały się wielkimi. Płynęliśmy z tą falą, ale też wydaliśmy wówczas nasz najmocniejszy album. Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy, ale pamiętam, że byłem pewien, że nie odniesiemy porażki. Takie: „Łał, to może być coś wielkiego.” – I wtedy wyrzuciliście Tarję Turunen po Once. Czy pomyślałeś: „To koniec, zespół jest skończony”? – Zabawne, ale nie. Miałem to uczucie dwukrotnie. Pierwszy raz w 2001 roku, po wyrzuceniu naszego pierwszego basisty i drugi raz po tym, jak Marko odszedł. Ale kiedy Tarja odeszła i kiedy Anette [Olzon, następczyni Tarji] odeszła, nigdy nie czułem takiego: „Ok, to koniec.” Wręcz przeciwnie. Był ten upór: „Musimy sobie z tym poradzić i pokazać światu.” – Istnieje takie przeświadczenie, że potrafisz być bezwzględnym draniem, jeżeli chodzi o pozbywanie się członków zespołu. Czy ten pogląd jest prawdziwy? – Nie, nie. Jest powód, dla którego pewne zdarzenia mają miejsce i, jeżeli pozwolisz, by sprawy zaszły za daleko – pękasz. Jak Red powiedział Andy’emu Dufresne’owi w „Skazanym na Shawshank”: „Każdy człowiek ma swój punkt krytyczny”. Możesz sobie wyobrazić, jak trudne to były sytuacje, że zdecydowaliśmy się postąpić tak, jak postąpiliśmy. I, oczywiście, te sytuacje powinny były zostać rozwiązane lepiej, ale wybaczam sobie i innym członkom zespołu to, jak je ostatecznie rozwiązaliśmy, ze względu na stan, w jakim wówczas byliśmy. – Czy rozmawiałeś z Tarją od czasu, gdy odeszła? – Mailowaliśmy do siebie kilka razy. Choć rany się nie zagoiły, to po obu stronach rzeczy mają się lepiej. – Czy tak normalnie rozmawiałeś z nią? – Nie. Tylko maile. Kilka miesięcy temu zmarł mój ojciec i ona od razu wysłała mi maila z kondolencjami. Bardzo mnie to wzruszyło. – Mówiłeś o byciu „w mrocznym miejscu” po odejściu Tarji. Co się działo? – Po jej odejściu, następnych kilka miesięcy było bardzo, bardzo mrocznych. To, co mnie ocaliło od zrobienia czegoś głupiego, to moja rodzina, bliscy przyjaciele i film „Osada” w reżyserii M. Night Shyamalana. Oglądałem go dwa razy dziennie przez całe tygodnie. Ten film wiele zmienił. Sama idea wspólnoty żyjącej w spokoju, w środku lasu, oddzielonej od świata. Ponadto ma najlepszy soundtrack w historii. Wypełnia mnie otuchą i nadzieją. – Kiedy mówisz o „zrobieniu czegoś głupiego”, co masz na myśli? – Nigdy nie miałem skłonności samobójczych, nie byłem nawet blisko, ale to było naprawdę bardzo mroczne miejsce. To był najgorszy okres mojego życia. Nazwij go depresją, ale nie stanem samobójczym. Chcę, by to było jasne. – Czy odpowiedzialność bycia w centrum Nightwisha kiedykolwiek staje się stresująca? – Tak, bywa. Jest takie powszechne błędne mniemanie, jakie ludzie mają na mój temat, że jestem tyranem i ja nad wszystkim czuwam. Jestem przeciwieństwem kontrolującego maniaka. Jeżeli zapytasz innych członków zespołu, to myślę, że zgodzą się, że staram się być tak niewidzialnym liderem zespołu, jak to możliwe. Podejmuję ostateczne decyzje, gdy chodzi o istotne sprawy, ale nie chcę z tego robić problemów. – Nightwish nigdy nie wydawał się być zespołem typu seks, narkotyki i rock’n’roll. Czy to coś od czego trzymałeś się z daleka, czy po prostu trzymałeś to w ukryciu? – Był okres, jakieś piętnaście czy dwadzieścia lat temu, gdy może piłem trochę za dużo. Prowadziliśmy rock’n’rollowy tryb życia przez kilka lat. Ale nigdy nie braliśmy narkotyków. Nigdy ich nie próbowałem. – Jaka jest najbardziej rock’n’rollowa rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłeś? – Zdmolowałem raz kulisy, bo to się po prostu musiało zdarzyć. Taka rzecz do odhaczenia z listy. Ale to miało miejsce w trakcie problemów z Tarją, więc musiałem rozładować frustrację. Było mi potem okropnie wstyd. – Straciliśmy znajomego Fina, Alexiego Laiho, pod koniec 2020 roku. Czy dobrze go znałeś? – Tak, byliśmy naprawdę blisko jakieś dziesięć czy piętnaście lat temu. Spędzaliśmy razem dużo czasu. Odwiedzałem go, a on mnie, w moim domu, w Kitee. Dzieliliśmy miłość do muzyki, a także do Kaczora Donalda i planszówek – do niewinnych, dziecinnych rzeczy. Przez ostatnich kilka lat nie byliśmy za bardzo w kontakcie. Pisaliśmy SMSy i dzwoniliśmy do siebie dwa czy trzy razy do roku, ale to tyle. Bez konkretnego powodu, po prostu się nie widywaliśmy. – Czy jego śmierć mocno cię uderzyła? – Tak, dosyć mocno. Wiedzieliśmy, że walczy z jakimiś problemami zdrowotnymi, ale, gdy dostałem telefon, pamiętam, że padłem na kolana i miałem takie: „Niemożliwe.” Mocno mnie to uderzyło. Naprawdę za nim tęsknię. Był wspaniałą osobą. Była w nim niewinność i naiwność, jeżeli chodzi o muzykę, którą bardzo ceniłem. – Mówiąc o niewinności, czego ci najbardziej brakuje z wczesnych dni Nightwisha? – Poczucia, że wszystko jest nowe i wspaniałe. Po tylu latach tej pracy stajesz się z konieczności trochę wyczerpany na myśl o kolejnej amerykańskiej czy europejskiej trasie na sześć tygodni. Nie mam nic przeciwko, ale to pierwotne podekscytowanie odeszło, nie jest tak samo, jak w 1999 roku, gdy byliśmy w trasie pierwszy raz. Odzyskać tę ekscytację byłoby czymś wyjątkowym. – Czy kiedykolwiek widziałeś zdjęcie siebie z przeszłości i pomyślałeś: „Co ja, do cholery, mam na sobie?” – O, tak. Kiedyś nosiłem białe tenisowe skarpetki z czerwonymi paskami i przykrótkie spodnie, tak, by było widać te komiczne skarpetki. Miałem takie rastafariańskie przedłużenia we włosach, naprawdę słaby make-up, który sam robiłem. Patrzę na te zdjęcia i śmieję się. Wcale nie jest mi wstyd. – Jakie są plusy bycia członkiem najbardziej znanej kapeli w Finlandii? Czy dzięki temu dostajesz wszystkie najlepsze miejsca w restauracjach? – Ha, ha, ha! Nie, naprawdę nie przepadam za rozgłosem. Nie jestem przyzwyczajony do tego, że ludzie mnie rozpoznają. Ludzie mnie rozpoznają, ale mnie nie zatrzymują – to nie jest fińska mentalność. Ale, kiedy pójdę do baru, zwykle nie muszę płacić za drinki. – Czy Nightwish uszczęśliwia cię cały czas? – Nie cały czas. Bywały gorsze czasy, ale, kiedy patrzę na szerszy obraz, to naprawdę mnie uszczęśliwia. Kiedy Nightwish zacznie zabierać więcej, niż daje, to będziemy musieli z nim skończyć. – Powiedziałeś w 2019 roku, że, jeżeli kolejny członek zespołu odejdzie, to będzie koniec Nightwisha. I teraz Marko odszedł… – Tak czułem w 2019 roku i tak też czułem, gdy Marko odszedł. Cofam swoje słowa, gdy o to chodzi. Ale, gdyby to Floor [Jansen, wokalistka] miała odejść, to koniec, koniec Nightwisha. Absolutnie, 100%. – Gdyby Nightwish skończył się jutro, jak byś się z tym czuł? – Gdyby Nightwish się skończył, to miałbym takie: świetne czasy, cudowna dwudziestopięcioletnia przygoda. I wtedy musiałbym wymyślić coś innego. Żródło: Dave Everly (Metal Hammer #351) | Tłumaczenie: @Taiteilija View full wpis
  7. Nowy sesyjny basista Nightwish Zespół ogłosił kto zastąpi Marco na scenie podczas trasy promującej album Human. :||: Nature. Jest nim Jukka Koskinen z zespołu Wintersun. Nie mógłbym być bardziej zaszczycony od bycia częścią wehikułu ducha Nightwisha w jego dalszej podróży oraz od dzielenia z Wami wszystkimi wyjątkowych momentów, które nadejdą na trasie Human. :II: Nature.! - Jukka. View full wpis
  8. Zespół ogłosił kto zastąpi Marco na scenie podczas trasy promującej album Human. :||: Nature. Jest nim Jukka Koskinen z zespołu Wintersun. Nie mógłbym być bardziej zaszczycony od bycia częścią wehikułu ducha Nightwisha w jego dalszej podróży oraz od dzielenia z Wami wszystkimi wyjątkowych momentów, które nadejdą na trasie Human. :II: Nature.! - Jukka.
  9. Informacje o zbliżających się wirtualnych koncertach Nightwish 28 i 29 maja zespół zagra dwa koncerty w wirtualnej Karczmie Wyspiarza (The Islander's Inn). The Islander's Inn - taką nazwę noszą dwa koncerty, które będą dostępne w formie transmisji na żywo online. Piątek, 28 maja o godzinie 20:00 (czasu polskiego) - dla widzów z Europy Sobota, 29 maja o godzinie 14:00 (czasu polskiego) - dla widzów z Ameryki Północnej i Południowej Przybliżony czas obu koncertów to 90 minut. Zapis będzie można odtwarzać przez kolejnych 48 godzin po każdym nich. Bilety do nabycia na oficjalnej stronie zespołu nightwish.com w różnych wariantach: Na jeden wieczór (35 euro* ~ 160zł) - dostęp do wybranej transmisji (piątek lub sobota) Na dwa wieczory (45 euro* ~ 202zł) - dostęp do dwóch transmisji (piątek oraz sobota) Dostępne są także bilety w wersji VIP w cenie 109 euro* ~ 490zł, które oferują: Dostęp do obu transmisji Spotkanie online z sesyjnym basistą trasy promującej album Human :||: Nature (na godzinę przed każdym z koncertów) Limitowaną edycję koszulki (rozmiar S - XXL, unisex) Szczegółowe informacje nt koncertów, biletów czy dostępu do platformy transmisji można znaleźć na stronie organizatora. *Do każdego zamówienia doliczane jest 1 euro opłaty. Występowi będą towarzyszyć efekty wizualne, których zapowiedź możemy obejrzeć na poniższym wideo: Ciekawostką jest fakt, że chromowane elementy zestawy perkusyjnego Kai'a wchodziły w konflikt z kamerami i wirtualną scenografią. Przez to Kai był zmuszony przemalować ów elementy na czarno. 🙂 View full wpis
  10. The Islander's Inn - taką nazwę noszą dwa koncerty, które będą dostępne w formie transmisji na żywo online. Piątek, 28 maja o godzinie 20:00 (czasu polskiego) - dla widzów z Europy Sobota, 29 maja o godzinie 14:00 (czasu polskiego) - dla widzów z Ameryki Północnej i Południowej Przybliżony czas obu koncertów to 90 minut. Zapis będzie można odtwarzać przez kolejnych 48 godzin po każdym nich. Bilety do nabycia na oficjalnej stronie zespołu nightwish.com w różnych wariantach: Na jeden wieczór (35 euro* ~ 160zł) - dostęp do wybranej transmisji (piątek lub sobota) Na dwa wieczory (45 euro* ~ 202zł) - dostęp do dwóch transmisji (piątek oraz sobota) Dostępne są także bilety w wersji VIP w cenie 109 euro* ~ 490zł, które oferują: Dostęp do obu transmisji Spotkanie online z sesyjnym basistą trasy promującej album Human :||: Nature (na godzinę przed każdym z koncertów) Limitowaną edycję koszulki (rozmiar S - XXL, unisex) Szczegółowe informacje nt koncertów, biletów czy dostępu do platformy transmisji można znaleźć na stronie organizatora. *Do każdego zamówienia doliczane jest 1 euro opłaty. Występowi będą towarzyszyć efekty wizualne, których zapowiedź możemy obejrzeć na poniższym wideo: Ciekawostką jest fakt, że chromowane elementy zestawy perkusyjnego Kai'a wchodziły w konflikt z kamerami i wirtualną scenografią. Przez to Kai był zmuszony przemalować ów elementy na czarno. 🙂
  11. 28 oraz 29 maja 2021 odbędą się dwa półtoragodzinne koncerty nadawane na żywo przez internet. Każdy z nich z wyjątkowym repertuarem. Transmisje będą dostępne do ponownego odtworzenia do 48 godzin po wydarzeniu. Bilety: Bilety w cenie 25 euro dostępne są na stronie Lippu.fi. Bilet upoważnia do uczestnictwa w obu koncertach. Dodatkowo fani z Europy mają możliwość zamówienia biletów z ekskluzywną koszulką w cenie 45 euro. Koncerty wzbogacą efekty wizualne 3d przygotowane przez fińskie studio ZOAN. Więcej szczegółów na stronie współorganizatora.
  12. Adrian

    ΩMEGA - recenzja

    Już 26 lutego światło dzienne ujrzy długo wyczekiwany ósmy album zespołu Epica zatytułowany ΩMEGA. Ta muzyczna uczta jest wyjątkowa pod wieloma względami. Po raz pierwszy od wielu lat zespół spotkał się by wspólnie opracować materiał: Po raz pierwszy od lat pracowaliśmy razem w tym samym pokoju, jak nigdy przedtem zaczynając od pomysłów każdego z nas. - mówi Mark Jansen. To sprawiło, że album jest spójny. Dla nas było to logicznym posunięciem by wznieść Epikę na nowy poziom. Mieliśmy tak swobodny przepływ inspiracji, że wszyscy zgodziliśmy się, że przedłużymy ten pobyt na następny album. Zespół z każdym kolejnym albumem stawia sobie coraz wyżej poprzeczkę. Każdy nowy krążek zaskakuje - nie inaczej jest w przypadku ΩMEGI. Po raz pierwszy w historii Epiki zarejestrowano pełną orkiestrę a nie jak do tej pory osobne zespoły dęte, smyczkowe itp. Dzięki temu brzmienie jest bogatsze, pełne niuansów oraz bardziej autentyczne. Dodatkowo zarejestrowano partie wielu instrumentów z całego świata, które nadają muzyce unikalnego, filmowego wręcz charakteru. Chór jest bardzo ważnym elementem DNA Epiki. Tym razem obok znanego i sprawdzonego PA'dam Chamber Choir zarejestrowano także partie chóru dziecięcego. Koncepcją albumu jest problem oddalania się ludzi od siebie, tworzenie ciągłych konkurencji. Zespół próbuje zwrócić uwagę, że ludzkość rozkwita wtedy gdy pracuje razem. Ostatnie wydarzenia na świecie były główną inspiracją przy tworzeniu liryków. Przyjrzyjmy się zatem utworom, które składają się na ΩMEGĘ: Alpha - Anteludium Alfa - uwertura. Muzyczne przedstawienie otwiera spokojna melodia na fortepianie. Po chwili dołącza do niej coraz więcej instrumentów Praskiej Orkiestry Symfonicznej, która stopniowo buduje napięcie. Kulminacyjne wejście chóru przechodzi płynnie do następnego utworu... Abyss of Time - Countdown to Singularity Otchłań czasu - odliczanie do osobliwości. Pierwszy singiel promujący album. Tekst traktuje o duchowości, pokonywaniu przeciwności i wypełnianiu wewnętrznej pustki. Galopujące tempo niczym szarża oraz ciężkie gitary łączą się z dźwiękami symfonicznymi. Teledysk powstał we współpracy z polską Grupą 13. The Skeleton Key Uniwersalny klucz. Jest to jeden z najcięższych utworów albumu. Mroczne chóry, ciężkie metalowe oraz orkiestralne riffy wraz z growlem Marka kontrastują z subtelną elektroniką i bajecznym głosem Simone. Mroczną atmosferę podkreślają melodie na pianinie i chór dziecięcy śpiewający słowa Wszyscy tańczyliśmy w ciemności. Jeden z najciekawszych kompozycyjnie utworów. Seal of Solomon Pieczęć Salomona. Bardzo klimatyczne otwarcie utworu z wykorzystaniem dalekowschodnich instrumentów płynnie przechodzi w hipnotyzujący arabsko-orkiestrowo-gitarowy riff. Growl Marka przeplata się z wokalami i wokalizami Simone na tle orientalnych brzmień. Bardzo znaczącą rolę odgrywa tu chór wyśpiewujący refreny, które są jednymi z najbardziej zapamiętywalnych na płycie. Gaia Gaja. Skoczny, energiczny i melodyjny utwór. Rytmiczna gra instrumentów rockowych i staccato chórów wspierana jest wokalizami Simone. Po pierwszych odsłuchach wspólnie uznaliśmy, że Gaia najmniej wyróżnia się na całej płycie. Być może potrzeba nieco więcej czasu żeby docenić jej kompozycję. Code of Life Kod życia. Orientalny, bardzo klimatyczny wstęp brzmi jak ścieżka dźwiękowa z filmu. Etniczne instrumentarium oraz perkusja pięknie łączą się z wokalizami Simone oraz Zahera Zorgati z Myrath. Na uwagę zasługuje świetne zgranie orkiestry z gitarami i bardzo charakterystyczny motyw przewodni. Zdecydowanie jedna z najciekawszych kompozycji na albumie. Freedom - The Wolves Within Wolność - wewnętrzne wilki. Liryczny i muzyczny hołd dla wewnętrznej wolności oraz drugi singiel. Wpływy z jego sprzedaży zespół zdecydował się przekazać na ochronę środowiska szarego wilka (zagrożonego wyginięciem) we współpracy z Nuclear Blast oraz WWF. Utwór oparty jest na starej historii walki dwóch wilków wewnątrz każdego z nas (dobrego i złego). Kim jesteśmy zależy od tego, jakiego wilka karmimy i kontroli nad naszym wewnętrznym wilkiem - Mark Jansen. Teledysk to animacja przygotowana przez Brama Knola. Kingdom of Heaven, Part 3 - Antediluvian Universe Królestwo Niebieskie część 3: Przedpotopowy Wszechświat. Dla wielu fanów Kingdom of Heaven z albumu Design Your Universe to Epikowe opus magnum. Nic dziwnego, że wzmianka o kolejnej części budzi wiele emocji. Jednak musimy wziąć pod uwagę, że to co łączy Kingdom of Heaven (cz. I.), The Quantum Enigma (cz. II.), oraz Antediluvian Universe (cz. III.) to przede wszystkim koncept, nie sama muzyka (choć tradycją stało się, że utwory otwiera chór tybetańskich mnichów). Jest to kontynuacja tematu fizyki kwantowej oraz próby połączenia świata duchowego z naukowym. Muzycznie utworowi bliżej jest do The Quantum Enigma, choć Antediluvian Universe jest o wiele bardziej filmowy. Na szczególną uwagę zasługuje naprawdę interesująca gra orkiestry i gitar. To jest ten moment na albumie, który wywołuje dreszcze. 🙂 Rivers Rzeki. Trzeci singiel prowadzony przez klawiszowca Coena. Cudowny wokal Simone, fortepian i subtelne smyczki wspierane przez chór dziecięcy tworzą melodyjny balsam dla uszu. Pod koniec staje się potężną balladą bogatą w ogromne emocje. Jeden z najpiękniejszych utworów albumu. Rzeka w nazwie symbolizuje spokojną wodę oznaczającą spokój, a silny strumień rzeki oznacza, że czasem trzeba stawiać czoła wyzwaniom i płynąć pod prąd - Simone Simons. Synergize - Manic Manifest Synergizuj - maniakalny manifest. Piosenka sprawia wrażenie żywcem wyjętej z The Quantum Enigma. Radosne, lekko popowe wokale kontrastują z ciężkimi gitarami. Wokal Simone przeplatają subtelne chórki. Emocje oraz tempo zmieniają się jak w kalejdoskopie gdy Ariën daje popis swoich umiejętności gry na perkusji oraz Isaac odgrywa swoją rozbudowaną solówkę gitarową. Pod koniec utwór całkowicie zmienia swoje oblicze i z maniakalnego staje się... anielski. 🙂 Twilight Reverie - The Hypnagogic State Zaduma zmierzchu - stan hipnagogiczny. Prawdziwie czarujący, w którym wokal Simone wspiera gościnnie Vicky Psaralis z The Agonist. Chóralne akcenty w zwrotkach nadają wyjątkowego charakteru. Mocny refren sprawia, że piosenka ma potencjał na stanie się koncertowym hitem. Druga część utworu to genialna gra orkiestry, gitarowych riffów i growlu Marka. Oczywiście nie mogło zabraknąć świetnej solówki Isaaka. 😉 Omega - Sovereign of the Sun Spheres Omega - Władczyni Sfer Słońca. Utwór rozpoczyna potężne orkiestralne intro zagrane przez instrumenty dęte. Zwrotki są bardzo szybkie, ciężkie i rytmiczne w odróżnieniu od (nieco) spokojniejszych, dramatycznych refrenów. W drugiej części następuje prawdziwa muzyczna batalia gdzie każdy muzyk w zespole daje prawdziwy popis swoich możliwości. Po osiągnięciu punktu kulminacyjnego po raz kolejny słyszmy melodię z początku z udziałem dziecięcego chóru. Epickie zwieńczenie krążka. Dzieło, jakim jest ΩMEGA, jest bardzo dobrze poprowadzone i zaaranżowane. Obok samego zespołu, niewątpliwie przyczynił się do tego producent albumu Joost van den Broek. Idealne połączenie wszystkich talentów w Epice udowadnia, że grupa jest w absolutnej czołówce zespołów muzyki symfonicznej. Ósmy album jest bogaty i potężny, chwytliwy i ambitny. Epica stanęła na wysokości zadania i nie zawiodła. ΩMEGA to nie tylko godny następca poprzednich albumów ale także kilka kroków naprzód! Bogate instrumentarium, ważne i ambitne tematy, oprawa graficzna na najwyższym poziomie, pełna orkiestra symfoniczna, nieprzeciętne umiejętności muzyczne i wokalne oraz wiele niespodzianek (choćby w postaci udziału dziecięcego chóru) sprawiają, że ΩMEGA jest jednym z najważniejszych (o ile nie najważniejszym) symfoniczno-metalowym albumem 2021. 🙂 Beata & Adrian
  13. Adrian

    ΩMEGA - recenzja

    ΩMEGA - recenzja Nasza recenzja nadchodzącego krążka Epiki zatytułowanego ΩMEGA. Już 26 lutego światło dzienne ujrzy długo wyczekiwany ósmy album zespołu Epica zatytułowany ΩMEGA. Ta muzyczna uczta jest wyjątkowa pod wieloma względami. Po raz pierwszy od wielu lat zespół spotkał się by wspólnie opracować materiał: Po raz pierwszy od lat pracowaliśmy razem w tym samym pokoju, jak nigdy przedtem zaczynając od pomysłów każdego z nas. - mówi Mark Jansen. To sprawiło, że album jest spójny. Dla nas było to logicznym posunięciem by wznieść Epikę na nowy poziom. Mieliśmy tak swobodny przepływ inspiracji, że wszyscy zgodziliśmy się, że przedłużymy ten pobyt na następny album. Zespół z każdym kolejnym albumem stawia sobie coraz wyżej poprzeczkę. Każdy nowy krążek zaskakuje - nie inaczej jest w przypadku ΩMEGI. Po raz pierwszy w historii Epiki zarejestrowano pełną orkiestrę a nie jak do tej pory osobne zespoły dęte, smyczkowe itp. Dzięki temu brzmienie jest bogatsze, pełne niuansów oraz bardziej autentyczne. Dodatkowo zarejestrowano partie wielu instrumentów z całego świata, które nadają muzyce unikalnego, filmowego wręcz charakteru. Chór jest bardzo ważnym elementem DNA Epiki. Tym razem obok znanego i sprawdzonego PA'dam Chamber Choir zarejestrowano także partie chóru dziecięcego. Koncepcją albumu jest problem oddalania się ludzi od siebie, tworzenie ciągłych konkurencji. Zespół próbuje zwrócić uwagę, że ludzkość rozkwita wtedy gdy pracuje razem. Ostatnie wydarzenia na świecie były główną inspiracją przy tworzeniu liryków. Przyjrzyjmy się zatem utworom, które składają się na ΩMEGĘ: Alpha - Anteludium Alfa - uwertura. Muzyczne przedstawienie otwiera spokojna melodia na fortepianie. Po chwili dołącza do niej coraz więcej instrumentów Praskiej Orkiestry Symfonicznej, która stopniowo buduje napięcie. Kulminacyjne wejście chóru przechodzi płynnie do następnego utworu... Abyss of Time - Countdown to Singularity Otchłań czasu - odliczanie do osobliwości. Pierwszy singiel promujący album. Tekst traktuje o duchowości, pokonywaniu przeciwności i wypełnianiu wewnętrznej pustki. Galopujące tempo niczym szarża oraz ciężkie gitary łączą się z dźwiękami symfonicznymi. Teledysk powstał we współpracy z polską Grupą 13. The Skeleton Key Uniwersalny klucz. Jest to jeden z najcięższych utworów albumu. Mroczne chóry, ciężkie metalowe oraz orkiestralne riffy wraz z growlem Marka kontrastują z subtelną elektroniką i bajecznym głosem Simone. Mroczną atmosferę podkreślają melodie na pianinie i chór dziecięcy śpiewający słowa Wszyscy tańczyliśmy w ciemności. Jeden z najciekawszych kompozycyjnie utworów. Seal of Solomon Pieczęć Salomona. Bardzo klimatyczne otwarcie utworu z wykorzystaniem dalekowschodnich instrumentów płynnie przechodzi w hipnotyzujący arabsko-orkiestrowo-gitarowy riff. Growl Marka przeplata się z wokalami i wokalizami Simone na tle orientalnych brzmień. Bardzo znaczącą rolę odgrywa tu chór wyśpiewujący refreny, które są jednymi z najbardziej zapamiętywalnych na płycie. Gaia Gaja. Skoczny, energiczny i melodyjny utwór. Rytmiczna gra instrumentów rockowych i staccato chórów wspierana jest wokalizami Simone. Po pierwszych odsłuchach wspólnie uznaliśmy, że Gaia najmniej wyróżnia się na całej płycie. Być może potrzeba nieco więcej czasu żeby docenić jej kompozycję. Code of Life Kod życia. Orientalny, bardzo klimatyczny wstęp brzmi jak ścieżka dźwiękowa z filmu. Etniczne instrumentarium oraz perkusja pięknie łączą się z wokalizami Simone oraz Zahera Zorgati z Myrath. Na uwagę zasługuje świetne zgranie orkiestry z gitarami i bardzo charakterystyczny motyw przewodni. Zdecydowanie jedna z najciekawszych kompozycji na albumie. Freedom - The Wolves Within Wolność - wewnętrzne wilki. Liryczny i muzyczny hołd dla wewnętrznej wolności oraz drugi singiel. Wpływy z jego sprzedaży zespół zdecydował się przekazać na ochronę środowiska szarego wilka (zagrożonego wyginięciem) we współpracy z Nuclear Blast oraz WWF. Utwór oparty jest na starej historii walki dwóch wilków wewnątrz każdego z nas (dobrego i złego). Kim jesteśmy zależy od tego, jakiego wilka karmimy i kontroli nad naszym wewnętrznym wilkiem - Mark Jansen. Teledysk to animacja przygotowana przez Brama Knola. Kingdom of Heaven, Part 3 - Antediluvian Universe Królestwo Niebieskie część 3: Przedpotopowy Wszechświat. Dla wielu fanów Kingdom of Heaven z albumu Design Your Universe to Epikowe opus magnum. Nic dziwnego, że wzmianka o kolejnej części budzi wiele emocji. Jednak musimy wziąć pod uwagę, że to co łączy Kingdom of Heaven (cz. I.), The Quantum Enigma (cz. II.), oraz Antediluvian Universe (cz. III.) to przede wszystkim koncept, nie sama muzyka (choć tradycją stało się, że utwory otwiera chór tybetańskich mnichów). Jest to kontynuacja tematu fizyki kwantowej oraz próby połączenia świata duchowego z naukowym. Muzycznie utworowi bliżej jest do The Quantum Enigma, choć Antediluvian Universe jest o wiele bardziej filmowy. Na szczególną uwagę zasługuje naprawdę interesująca gra orkiestry i gitar. To jest ten moment na albumie, który wywołuje dreszcze. 🙂 Rivers Rzeki. Trzeci singiel prowadzony przez klawiszowca Coena. Cudowny wokal Simone, fortepian i subtelne smyczki wspierane przez chór dziecięcy tworzą melodyjny balsam dla uszu. Pod koniec staje się potężną balladą bogatą w ogromne emocje. Jeden z najpiękniejszych utworów albumu. Rzeka w nazwie symbolizuje spokojną wodę oznaczającą spokój, a silny strumień rzeki oznacza, że czasem trzeba stawiać czoła wyzwaniom i płynąć pod prąd - Simone Simons. Synergize - Manic Manifest Synergizuj - maniakalny manifest. Piosenka sprawia wrażenie żywcem wyjętej z The Quantum Enigma. Radosne, lekko popowe wokale kontrastują z ciężkimi gitarami. Wokal Simone przeplatają subtelne chórki. Emocje oraz tempo zmieniają się jak w kalejdoskopie gdy Ariën daje popis swoich umiejętności gry na perkusji oraz Isaac odgrywa swoją rozbudowaną solówkę gitarową. Pod koniec utwór całkowicie zmienia swoje oblicze i z maniakalnego staje się... anielski. 🙂 Twilight Reverie - The Hypnagogic State Zaduma zmierzchu - stan hipnagogiczny. Prawdziwie czarujący, w którym wokal Simone wspiera gościnnie Vicky Psaralis z The Agonist. Chóralne akcenty w zwrotkach nadają wyjątkowego charakteru. Mocny refren sprawia, że piosenka ma potencjał na stanie się koncertowym hitem. Druga część utworu to genialna gra orkiestry, gitarowych riffów i growlu Marka. Oczywiście nie mogło zabraknąć świetnej solówki Isaaka. 😉 Omega - Sovereign of the Sun Spheres Omega - Władczyni Sfer Słońca. Utwór rozpoczyna potężne orkiestralne intro zagrane przez instrumenty dęte. Zwrotki są bardzo szybkie, ciężkie i rytmiczne w odróżnieniu od (nieco) spokojniejszych, dramatycznych refrenów. W drugiej części następuje prawdziwa muzyczna batalia gdzie każdy muzyk w zespole daje prawdziwy popis swoich możliwości. Po osiągnięciu punktu kulminacyjnego po raz kolejny słyszmy melodię z początku z udziałem dziecięcego chóru. Epickie zwieńczenie krążka. Dzieło, jakim jest ΩMEGA, jest bardzo dobrze poprowadzone i zaaranżowane. Obok samego zespołu, niewątpliwie przyczynił się do tego producent albumu Joost van den Broek. Idealne połączenie wszystkich talentów w Epice udowadnia, że grupa jest w absolutnej czołówce zespołów muzyki symfonicznej. Ósmy album jest bogaty i potężny, chwytliwy i ambitny. Epica stanęła na wysokości zadania i nie zawiodła. ΩMEGA to nie tylko godny następca poprzednich albumów ale także kilka kroków naprzód! Bogate instrumentarium, ważne i ambitne tematy, oprawa graficzna na najwyższym poziomie, pełna orkiestra symfoniczna, nieprzeciętne umiejętności muzyczne i wokalne oraz wiele niespodzianek (choćby w postaci udziału dziecięcego chóru) sprawiają, że ΩMEGA jest jednym z najważniejszych (o ile nie najważniejszym) symfoniczno-metalowym albumem 2021. 🙂 Beata & Adrian View full wpis
  14. Ostatnie zdania oświadczenia Marko sugerują możliwość jego powrotu. Niewiadomą pozostaje czy faktycznie powróci i co zamierza zrobić. Możliwe też, że fani zaakceptują nowego sesyjnego basistę na tyle, że stanie się pełnoprawnym członkiem. Analogicznie jak w przypadku Jukki i Kai'a.
  15. Niestety, Marco nie weźmie w nim udziału. Całkowicie zrezygnował z jakiejkolwiek działalności publicznej (mamy nadzieję, że tymczasowo!). Zastąpi go inny basista, ale nie zostało jeszcze ogłoszone kto nim będzie.
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.